-Ja coś znajdę. Powiedziała, lekko zniecierpliwiona, Zaczęła wyjmować z szafy rzeczy i dokładnie się im przyglądać. Pierwszą rzeczą wyciągniętą przez dziewczynę była obcisła, zielona sukienka z odsłoniętą . Rzuciła nią do tyłu, nie oglądając się gdzie spadła. Następna była granatowa, obszyta koronką. Sięgała mi do kolan. Emma patrzała to na nią to na mnie, po chwili mruknęła z aprobatą i podała mi sukienkę.
-Szybko, przymierz. Rzuciła, lekko popychając mnie w stronę łazienki. W łazience było czysto, pewnie sprzątaczka zajęła się pokojem. Sprzątaczkami są zahipnotyzowani ludzie, to zazwyczaj są ludzie którzy kiedyś byli stałymi ,,żywicielami''. Kilka rzeczy miałam poprzestawianych, na szczęście była do tego przyzwyczajona. Jak zwykle przeniosły mi kosmetyczkę, zaczęłam jej szukać, była w szafce wiszącej nad umywalką. Wyszłam z łazienki, i rzuciłam kosmetyczką w stronę przyjaciółki.
-Trzymaj. Powiedziałam i cofnęłam się do łazienki wiedząc, że przyjaciółka już się niecierpliwi. Przymierzenie sukienki nie zajęło mi wiele czasu, chociaż miałam problemy z zamkiem, gdyż włosy mi się w niego wplotły. Na szczęście obyło się bez używania nożyczek, bo na razie nie chciałam tracić moich blond włosów. Po chwili byłam już gotowa. Chwyciłam niebieską szczotkę i zaczęłam przeczesywać włosy, gdy były dobrze rozczesane wyszłam z pokoju.
-Jestem, jestem. Powiedziałam szybko, po czym usiadłam na krzesło przed czarną, drewnianą toaletką. Zrobienie dobrego makijażu nie zajęło jej dużo czasu, dziewczyna zdecydowała się postawić na prostotę, więc użyła niewielu rzeczy. Szybko zrobiła piękne kreski, nałożyła puder i byłam już gotowa. Erik patrzał na to znudzony, nigdy nie przepadał za takimi rzeczami.
Gdy byłam już gotowa pożegnałam przyjaciół i wyszłam.
...
Stałam przed drzwiami w których odbywało się spotkanie. Została minuta do dziewiątej, postanowiłam zaczekać z wejściem jeszcze minutę. Podeszłam do okna, rozejrzałam się po niebie w poszukiwaniu znajomych konstelacji ale niebo zasłaniały chmury widać było tylko księżyc w pełni.
-Idealna pora dla wilkołaków. Mruknęłam.
Byłam strasznie zestresowana, co chwile patrzałam na zegarek. Minuta właśnie zleciała, a ja znów zaczęłam się zastanawiać co ja tu właściwie robię, przecież nigdy nie zależało mi na wstąpieniu do rady, może przez to co wydarzyło się w klubie. Tak postanowiłam, że wejdę, muszę dowiedzieć się co się stało gdy zemdlałam. Otworzyłam drzwi i podeszłam szybkim krokiem do stołu. gdy zajęłam miejsce, przywitałam się.
-Jaka punktualna. Powiedział ktoś z końca stołu.
Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu dwójki osób, które również miały wstąpić do rady. Nie zauważyłam Katie co było dla mnie dziwne gdyż od zawsze myślałam, że jej miejsce tu jest pewne. Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu. Zaczęłam szukać wzrokiem mojego ojca, siedział na drugim końcu stołu przy braciach Smith, oni byli jak zwykle poważni, nigdy nic nie mówili jeśli nie było potrzeby.
Ja bym tak nie mogła, zaczęłam się nad tym zastanawiać, kiedy nagle wszedł Jace wraz z dwoma wielkimi mężczyznami. Spojrzałam na mojego ojca, on się uśmiechnął do chłopaka jak do dobrego znajomego.
-Siadaj, Jace. Powiedział i wskazał ręką miejsce obok mnie.
Chłopak podszedł i powoli zajął miejsce, ubrany był w luźną szarą bluzkę z jakimś znakiem, nie wiedziałam co on oznaczał. Czarne spodnie były przetarte na kolanach, w kieszeni trzymał miecz
ten sam, który miał ze sobą na zajęciach. Zauważył, że mu się przyglądam.
-Cześć. Powiedział cicho i uśmiechnął się, ja też się uśmiechnęłam co miało być odpowiedzią na powitanie. Przeniosłam wzrok z blondyna na ojca, właśnie wstawał. Wyprostował się i zaczął, tak dobrze mi znaną przemowę na temat naszego powołania i odpowiedzialności ciążącej na członkach rady. Ja byłam wpatrzona w drzwi , czekałam aż stanie w nich Katie ze skruszona miną przeprosi za spóźnienie i dołączy do nas. Jace podchwycił moje spojrzenie i zaczął patrzeć w stronę drzwi, gdy nic się nie stało spojrzał na mnie pytająco na co ja wzruszyłam ramionami. Mój wzrok znów skupił się na tacie. Ubrany był w czarny garnitur z czerwoną muszką, włosy miał rozrzucone na wszystkie strony, Wyglądał zarazem elegancko i niechlujnie, dawało to całkiem fajny efekt. Moje rozmyślania przerwało jedno zdanie.
- W radzie jak wiecie są trzy wolne miejsca. Powiedział powoli, a ja zaczęłam się obawiać, że zraz skądś wyjdzie Katie.-Ale....zapełnimy tylko dwa. Powiedział powoli, mówiąc wyraźnie każde słowo.
Ja odetchnęłam z ulgą, jakoś nie chciałam spędzać z dziewczyną więcej czasu niż to jest konieczne.
Od razu się rozpromieniłam, wstąpienie tutaj nie wydawało mi się aż takie złe, tata to zauważył i posłał mi pełen otuchy uśmiech, po czym usiadł a głos zabrał jeden z jego przyjaciół, nie pamiętałam jak się nazywał.
-Jace, chcieli byśmy ci podziękować za zabicie anioła. Ostatnie słowo wymówił jakoś dziwnie. Zaczął nerwowo poprawiać garnitur i przestępować z nogi na nogę. Po chwili dotarł do mnie sens jego słów, ja nie wiedziałam, że Jace to zrobił. Myślałam, że on odwrócił jego uwagę, a starsi zajęli się resztą, jednak było inaczej. Patrzyłam się wyczekująco w stronę mówcy, czekając aż coś powie ale on dodał tylko, że powinnam zawsze nosić przy sobie lepszą broń, jeśli chce walczyć z aniołami. Znów wydawał się dziwnie spięty, zaczynało to być coraz bardziej podejrzane. Zapadła niezręczna cisza, podczas której zaczęłam się lepiej przyglądać wnętrzu. Zauważyłam, że na stole wyryte były jakieś obrazki, prawdopodobnie stół był robiony setki lat temu. Ściany zdobiły przeróżne obrazy oraz wielkie lustra. Pomimo starości dekoracji, były one zadbane i czyste, co bardzo mi się podobało. Przy stole siedziało ponad dwadzieścia osób, cisza zdawała się dłużyć, wszyscy wpatrzeni byli w Jace'a, on zaś udawał, że tego nie dostrzega i zaczął bawić się swoim mieczem.
-Ekhm. Ekhm. Odchrząknął ktoś z tyłu i zaczął powoli wstawać. Spojrzał się na wszystkich, on również wydawał się być poddenerwowany, co było dziwne bo rada zazwyczaj była opanowana i nie okazywała emocji takich jak strach czy zdenerwowanie. Rozpoznałam go, był to Richard Carter, kiedyś był nauczycielem obrony, niedawno przeszedł na emeryturę. Nie miałam z nim nigdy lekcji, ale rozmawiałam z nim kilka razy, wydawał się fajny.
-Wstąpienie do rady to odpowiedzialność, wybraliśmy was bo macie zdolności przywódcze, jesteście silni i sprytni. Powiedział, patrząc się na naszą dwójkę, obojętnym wzrokiem. Zaczął poprawiać włosy, i patrzył się na mojego ojca dziwnym wzrokiem.-
-Ale nie spoczywajcie na laurach, będziecie musieli, zrezygnować z wielu przyjemności na rzecz spotkań rady.
Tego się obawiałam, ja nie będę z niczego rezygnować już otwierałam usta żeby coś powiedzieć ale powstrzymał mnie cichy szept. ,,Nic nie mów''. Zamknęłam buzie i zrezygnowany wzrokiem wpatrywałam się w Richarda. Ubrany był jak reszta rady, był z nich najstarszy, czas dawał mu się we znaki co było widać po siwych pasmach włosów. Napotkał mój wzrok i odpowiedział surowym spojrzeniem mówiącym, że mam nie narzekać. Westchnęłam i splotłam ręce, zastanawiając się, czemu byłam taka głupia myśląc, że mogę się tu czegoś dowiedzieć. Zaczynało mi się już nudzić, teraz ktoś inny wstał i zaczął gadać o celu, mroku i innych bredniach. Ja przestałam słuchać i stwierdziłam, że dawno się nie pożywiałam, miałam nadzieje, że posiedzenie nie będzie trwało długo i będę mogła pójść do mojej żywicielki. Każdy demon ma kilku żywicieli, co roku dostajemy nowych. Mieszkają oni w osobnym budynku na obrzeżach. Jutro rano pójdę, załatwię sprawę a teraz musze wysiedzieć jeszcze około pół godziny. Zazwyczaj kończą o 22.00, mam nadzieje, że dziś się nic nie przedłuży. Nagle wstał mój ojciec, spojrzał na Jace'a potem na mnie i zapytał.
-Wstępujecie do rady? Mówiąc to, wydawał się lekko poddenerwowany.
Co mnie zirytowało bo znów nie wiedziałam co się stało. Poczułam na sobie, wyczekujące spojrzenia całej rady. Sama nie wiedziałam, czy chce ale nie mogłam zawieść taty.
-Tak. Odpowiedziałam, razem z blondynem.
Wszyscy wstali i podeszli do Richarda, zaczęli o czymś rozmawiać. Wprawiło mnie to w osłupienie, przecież jesteśmy w radzie czemu nie mówią o tym przy nas. Gapiłam się na nich aż nie zajęli ponownie miejsc. Wstał jakiś brunet o ciemnej cerze w wieku około 300 lat. Ubrany był inaczej niż reszta, miał na sobie ciemną koszule i zwykłe jeansy. Spojrzał się na mnie, wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Alex, to co ci powiem ma pozostać tajemnicą. Pierwszy raz tego wieczoru byłam naprawdę zainteresowana. Czekałam, aż coś powie ale on stał, jakby to co miał powiedzieć nie mogło mu przejść przez gardło. Spojrzałam na innych, wszyscy mieli zdegustowane miny. Nagle mężczyzna wznowił rozpoczętą wypowiedź.
-Alex, nie zaatakował cię anioł, to był nawrócony demon. Wyrzucił to z siebie najszybciej jak potrafił. Teraz cała sala patrzyła się na mnie wyczekując jakiejś reakcji.
Rozdział trochę krótki ale chciałam go jeszcze dzisiaj wstawić a już pomysłów nie miałam jak to dalej ciągnąć. Obiecałam coś więcej na temat niespodzianki a więc tak, 27 sierpnia wstawie rozdział oczami Jace'a chyba, że wolicie żeby to było oczami Katie lub kogoś innego oprócz Erika bo nie chce zdradzać o nim wiele tak szybko. A jak się wam rozdział podoba? Jestem ciekawa ile osób mnie czyta, zostawiajcie komentarze nawet z anonima ;) Następny rozdział ukaże się za kilka dni gdyż przyjeżdża do mnie kuzynka i nie będę miała zbytnio czasu :C Mam jeszcze pytanie, czy rozdziały maja być dłuższe czy długość taka jak w 8 i 9 rozdziale?
Rozdzial interesujacy i bardzo dobry ;) i jak mozesz to dluzsze ? Oczywiscie nic na sile ;* A i oczami Jace'a ! :) ~Andzela
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
UsuńSuper, bardzo mnie to zaciekawiło. :) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie ! :) opowiadania o miłości! :>
OdpowiedzUsuńhttp://zakochaninazaboj.blogspot.com/
Dziękuje, i już do ciebie wchodzę ;)
UsuńCiekawe takie opowiadania :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńZostaw długość taką jak tutaj :) Wychwyciłam kilka powtórzeń i zwrócę ci uwagę na to, że tytuły nie powinny pojawiać się takie same, a ten rozdział oraz 6 noszą taką samą. Jeszcze jedno pozmieniaj formę dialogów z tej " -Alex, nie zaatakował cię anioł, to był nawrócony demon. Wyrzucił to z siebie najszybciej jak potrafił. Teraz cała sala patrzyła się na mnie wyczekując jakiejś reakcji." na tą
OdpowiedzUsuń"-Alex, nie zaatakował cię anioł, to był nawrócony demon-wyrzucił to z siebie najszybciej jak potrafił.
Teraz cała sala patrzyła się na mnie wyczekując jakiejś reakcji."
Widzisz? :)
Podoba mi się pomysł na bloga i czekam na dalszy rozdział.
Zapraszam również do mnie na drugą część 9 rozdziału :)
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Dziękuje ;) Już wchodzę do ciebie
UsuńGenialny blog ! Obserwuje
OdpowiedzUsuńLiczę na rewanż
http://yagaalife.blogspot.com/?m=1
Dziękuje ja też zaobserwuje ;)
Usuńświetny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńsuper piszesz, zazdroszcze talentu :p
justsayhei.blogspot.com
Bardzo dziękuje ;)
UsuńJejku...ale ty extra piszesz kochana <3
OdpowiedzUsuńzapraszam: gertrama.blogspot.com
obserwujemy? odp u mnie ;*
Na pewno do ciebie wejdę, ale juro bo dziś czasu nie mam.
UsuńRozdział oczami Jace'a!!!! Świetny rozdział, niesamowity blog, masz talent czekam na następny i zapraszam do mnie http://photographywika.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo ślicznie piszesz :) Super blog, masz wielki potencjał + czekam na więcej ^.~
OdpowiedzUsuńCzyli Lexi wstępuje do rady. Bardzo ciekawy wątek. ;) Końcówka mnie zaskoczyła, nawrócony demon, to było genialne. Czekam na rozwiniecie tego motywu. ;)
OdpowiedzUsuńLexi w radzie - będzie ciekawie :3 No i będzie mogła więcej czasu spędzać z Jace'm... ech, te moje fantazje ^^
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza - to nie anioł zaatakował bohaterkę. To nawrócony Demon. Wow, dobre, masz plusa za pomysł ;)
Pozdrawiam :D