czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział oczami Jace'a

                                               Akcja dzieje się między 6-7 rozdziałem. 

               Ta lekcja się strasznie dłużyła, nie rozumiałem czemu mówią ciągle o tak oczywistych rzeczach. Wielka bitwa demonów w 1896 roku. XIX wiek był dla nas najtrudniejszym okresem, byliśmy wtedy słabi. Zaczęło się to od upadku naszego przywódcy, Thomas'a, został powalony przez kilkudziesięciu aniołów. W tych czasach popularny był ruch ,,Never'', oczywiście członkami były anioły. ,,Never'' miało na celu zebranie osób, które były przekonane, że trzeba wytępić wszystko co złe, nawet ludzi. Zwabili Thomas'a i wprowadzili go w stan krytyczny. Po takim czymś nie mógł być dłużej przywódcą. Dobrze, że mamy to już za sobą. Klasa była szara i trochę zakurzona, ściany były ozdobione obrazami robionymi przez uczniów. Głównie przedstawiały słabych i bezbronnych ludzi i nas silnych i pięknych, bardzo mi się podobały. Lekcje były nudne więc, cieszyłem się, że tak rzadko chodzę na nie. Nauczycielka wciąż opowiadała podczas gdy ja wpatrywałem się w resztę uczniów. Przede mną siedziała Katie, blond włosy luźno opadały na ramiona. Ubrana była w krótką jasno czerwoną sukienkę, bez ramiączek. Wyglądała bardzo ładnie, to trzeba było jej przyznać. Dziewczyna nerwowo stukała obcasem o podłogę i bawiła się długopisem. Dziewczyna nie była taka silna za jaką się uważała, łatwo było ją rozzłościć co według mnie było  to trochę dziecinne. Dziś wydawała się przygaszona
 Brunetka siedząca obok niej wyraźnie chciała zwrócić na siebie uwagę Katie, co chwile zagadywała do niej, ta szybko ją spławiała.  Rozmyślałem jeszcze trochę nad Katie, do czasu gdy zadzwonił dzwonek oznajmiając koniec naszej historii.
            Pospiesznie wyszedłem z sali, ruszyłem w stronę szafki. Jak zwykle w środku panował bałagan, rzeczy były porozrzucane po wszystkich kątach.
-Nienawidzę szkoły. Mruknąłem i wrzuciłem  rzeczy do środka.
Zawsze wolałem podróżować, nigdzie nie byłem dłużej niż pół roku. Nie mogę przyzwyczaić się do tego miejsca, oznaczało by to ból. Oczywiste jest, że niedługo wyjadę, przecież jak zwykle złamię jakieś zasady. Tym razem to Dave chcę mnie przypilnować, żebym nie złamał kodeksu. Obróciłem się, chciałem ruszyć w stronę wyjścia, wtedy ją zobaczyłem. Siedziała na ławce, podekscytowana rozmawiała z tym swoim przyjacielem, Erik'iem. Ubrana była w podarte jeansy i czerwono czarną koszule w kratę. Włosy miała rozwiane na wszystkie strony. Patrzyłem na nią za długo, zobaczyła to, uśmiechnięta pomachała do mnie po czym wróciła do rozmowy z chłopakiem. Szybko odwróciłem wzrok. Zawsze gdy była blisko czułem się spokojnie, jakby ona jedyna mnie rozumiała, nie mogę się przyzwyczajać do osób. Denerwowało mnie to, chociaż ona była dla mnie obca czułem się jakbym znał ją od lat. Musiałem wyjść z budynku.
        Na zewnątrz roiło się od demonów, mnie interesował tylko jeden. Ruszyłem w stronę budynku gdzie zwykle przesiaduje rada. Po drodze wpadłem na Emily. Dziewczyna była bardzo ładna, miała temperament co od razu zauważyłem podczas pierwszej wspólnej lekcji. Włosy miała spięte w kitka, oczy pomalowane zielonym cieniem, bardzo jej to pasowało.
-O cześć. Powiedział uśmiechnięty rudzielec.
Bardzo ja lubiłem, niestety nie mogłem długo gadać, przywitałem się i odszedłem. Musiałem znaleźć Dave'a, już na początku naszej historii zauważyłem, że próbował się do mnie dodzwonić. Zobaczyłem duży, jasny budynek, mój cel. Nie minęła minuta a byłem w środku. Od razu zauważyłem ojca Lexi rozmawiającego z recepcjonistką. Nie zauważyli mnie więc schowałem się za obrazem i postanowiłem podsłuchać rozmowę.
-Daj mi klucz do pokoju 13. Powiedział nerwowo przestępując z nogi na nogę.
Pokój 13, pokój trzynaście, powtarzałem w myślach starając się przypomnieć sobie co tam jest. Długo tak myślałem, może bym sobie nie przypomniał gdyby nie ciche słowo Dave'a  ,,Will''.
Will był rudzielcem o jasnej karnacji, nawróconym demonem z ,,Black Fire'', już nie żyje. Mieszkał w pokoju 13 od czasu gdy go opuścił nikt tam nie wszedł.
                         Byłem bardzo ciekawy, cicho szedłem za dorosłym. Gdy wchodził do pokoju wyszedłem z ukrycia.
-Hej. Powiedziałem, patrząc na jego zdziwiona minę, na szczęście nie mógł by mnie wyrzucić bo wszystko by się wydało. Potraktowałem to jako dobra monetę i rozejrzałem się po pokoju. Okna była zasłonięte a meble przykryte prześcieradłami. Ściany obdarte z tapety, w rogach widniała pleśń. Widać było, że od dawna nikt tu nie mieszkał. Zdjąłem kilka nakryć, pod spodem były zwyczajne meble, stoliki, krzesła szafy, nic nadzwyczajnego. Przyjrzałem się dokładnie kilku meblom, na pewno były wartościowe, wyryte w nich były herby wszystkich starych rodów, ale przecież demonom pieniędzy nigdy nie brakuje więc nie widziałem sensu sprzedawania ich.
.Nie miałem pojęcia czego można by tu szukać.
-Po co tu przyszedłeś. Spytałem bez większego zainteresowania, nie oczekując żadnej konkretnej odpowiedzi. On patrzał na mnie nic nie mówiąc. Cisza wydawała się dłużyć, gdy myślałem, że już nie uzyskam odpowiedzi, on się odezwał, zamurowało mnie.

Na razie nie mam w planach pisania kolejnego rozdziału oczami Jace'a. Bardzo krótki ale za chwile wyjeżdżam a miał się ukazać wczoraj. O tym czego szukał ojciec Lexi, dziewczyna dowie się za około 10 rozdziałów.  Wybraliście, żeby w 12 rozdziale było więcej o osobach z rady ;). Rozdział nie wiem kiedy się pojawi gdyż na początku roku wyjeżdżam z klaśą na 3 dni. Czytasz tego bloga? Zostaw komentarz czytam ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Mam ważne pytanie.

W 12 rozdziale chce skupić się na jednym temacie. Daje wam wybór co do niego,
A więc tak
1. Dużo o demonach ich historii i innych stworzeniah paranormalnych.
2.Historia Lexi i jej przyjaciół.
3. Znajomi Lexi że szkoły.
4. Osoby z rady.
5.Inne lekcję.

Jeszcze jedną sprawa, 11 rozdział jest już napisany teraz staram się wykryć wszystkie błędy i je usunąć, wiec pojawi się jutro ;)

sobota, 16 sierpnia 2014

Cześć, nowy post pojawi się za kilka dni ;) Mam dla was świetny blog o fotografii ;) Dopiero zaczyna ale zapraszam do komentowania i obserwacji,  będę wdzięczna. Macie link http://photographywika.blogspot.com/

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 9:Rada

                Gdy zobaczyłam wiadomość zerwałam się z łóżka czując na sobie zdziwione spojrzenia przyjaciół. Spojrzałam na zegar, na szczęście został jeszcze czas. Spotkanie zaczynało się za pół godziny, otworzyłam szafę w poszukiwaniu ubrań. Nie mogłam się na nic zdecydować, Emma to zauważyła i od razu przyszła z pomocą.
-Ja coś znajdę. Powiedziała, lekko zniecierpliwiona, Zaczęła wyjmować z szafy rzeczy i dokładnie się im przyglądać. Pierwszą rzeczą wyciągniętą przez dziewczynę była obcisła, zielona sukienka z odsłoniętą . Rzuciła nią do tyłu, nie oglądając się gdzie spadła. Następna była granatowa, obszyta koronką. Sięgała mi do kolan. Emma patrzała to na nią to na mnie, po chwili mruknęła z aprobatą i podała mi sukienkę.
-Szybko, przymierz. Rzuciła, lekko popychając mnie w stronę łazienki. W łazience było czysto, pewnie sprzątaczka zajęła się pokojem. Sprzątaczkami są zahipnotyzowani ludzie, to zazwyczaj są ludzie którzy kiedyś byli stałymi ,,żywicielami''. Kilka rzeczy miałam poprzestawianych, na szczęście była do tego przyzwyczajona. Jak zwykle przeniosły mi kosmetyczkę, zaczęłam jej szukać, była w szafce wiszącej nad umywalką. Wyszłam z łazienki, i rzuciłam kosmetyczką w stronę przyjaciółki.
-Trzymaj. Powiedziałam i cofnęłam się do łazienki wiedząc, że przyjaciółka już się niecierpliwi. Przymierzenie sukienki nie zajęło mi wiele czasu, chociaż miałam problemy z zamkiem, gdyż włosy mi się w niego wplotły. Na szczęście obyło się bez używania nożyczek, bo na razie nie chciałam tracić moich blond włosów. Po chwili byłam już gotowa. Chwyciłam niebieską szczotkę i zaczęłam przeczesywać włosy, gdy były dobrze rozczesane wyszłam z pokoju.
-Jestem, jestem. Powiedziałam szybko, po czym usiadłam na krzesło przed czarną, drewnianą  toaletką. Zrobienie dobrego makijażu nie zajęło jej dużo czasu, dziewczyna zdecydowała się postawić na prostotę, więc użyła niewielu rzeczy. Szybko zrobiła piękne kreski, nałożyła puder i byłam już gotowa. Erik patrzał na to znudzony, nigdy nie przepadał za takimi rzeczami.
Gdy byłam już gotowa pożegnałam przyjaciół i wyszłam.
 ...
 
            Stałam przed drzwiami w których odbywało się spotkanie. Została minuta do dziewiątej, postanowiłam zaczekać z wejściem jeszcze minutę. Podeszłam do okna, rozejrzałam się po niebie w poszukiwaniu znajomych konstelacji ale niebo zasłaniały chmury widać było tylko księżyc w pełni.
-Idealna pora dla wilkołaków. Mruknęłam.
Byłam strasznie zestresowana, co chwile patrzałam na zegarek. Minuta właśnie zleciała, a ja znów zaczęłam się zastanawiać co ja tu właściwie robię, przecież nigdy nie zależało mi na wstąpieniu do rady, może przez to co wydarzyło się w klubie. Tak postanowiłam, że wejdę, muszę dowiedzieć się co się stało gdy zemdlałam. Otworzyłam drzwi i podeszłam szybkim krokiem do stołu. gdy zajęłam miejsce, przywitałam się.
-Jaka punktualna. Powiedział ktoś z końca stołu.
Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu dwójki osób, które również miały wstąpić do rady. Nie zauważyłam Katie co było dla mnie dziwne gdyż od zawsze myślałam, że jej miejsce tu jest pewne. Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu. Zaczęłam szukać wzrokiem mojego ojca, siedział na drugim końcu stołu przy braciach Smith, oni byli jak zwykle poważni, nigdy nic nie mówili jeśli nie było potrzeby.
             Ja bym tak nie mogła, zaczęłam się nad tym zastanawiać, kiedy nagle wszedł Jace wraz z dwoma wielkimi mężczyznami. Spojrzałam na mojego ojca, on się uśmiechnął do chłopaka jak do dobrego znajomego.
-Siadaj, Jace. Powiedział i wskazał ręką miejsce obok mnie.
Chłopak podszedł i powoli zajął miejsce, ubrany był w luźną szarą bluzkę z jakimś znakiem, nie wiedziałam co on oznaczał. Czarne spodnie były przetarte na kolanach, w kieszeni trzymał miecz
ten sam, który miał ze sobą na zajęciach. Zauważył, że mu się przyglądam.
-Cześć. Powiedział cicho i uśmiechnął się, ja też się uśmiechnęłam co miało być odpowiedzią na powitanie. Przeniosłam wzrok z blondyna na ojca, właśnie wstawał. Wyprostował się i zaczął, tak dobrze mi znaną przemowę na temat naszego powołania i odpowiedzialności ciążącej na członkach rady. Ja byłam wpatrzona w drzwi , czekałam aż stanie w nich Katie ze skruszona miną przeprosi za spóźnienie i dołączy do nas. Jace podchwycił moje spojrzenie i zaczął patrzeć w stronę drzwi, gdy nic się nie stało spojrzał na mnie pytająco na co ja wzruszyłam ramionami. Mój wzrok znów skupił się na tacie. Ubrany był w czarny garnitur z czerwoną muszką, włosy miał rozrzucone na wszystkie strony, Wyglądał zarazem elegancko i niechlujnie, dawało to całkiem fajny efekt. Moje rozmyślania przerwało jedno zdanie.
           - W radzie jak wiecie są trzy wolne miejsca. Powiedział powoli, a ja zaczęłam się obawiać, że zraz skądś wyjdzie Katie.-Ale....zapełnimy tylko dwa. Powiedział powoli, mówiąc wyraźnie każde słowo.
Ja odetchnęłam z ulgą, jakoś nie chciałam spędzać z dziewczyną więcej czasu niż to jest konieczne.
Od razu się rozpromieniłam, wstąpienie tutaj nie wydawało mi się aż takie złe, tata to zauważył i posłał mi pełen otuchy uśmiech, po czym usiadł a głos zabrał jeden z jego przyjaciół, nie pamiętałam jak się nazywał.
-Jace, chcieli byśmy ci podziękować za zabicie anioła. Ostatnie słowo wymówił jakoś dziwnie. Zaczął nerwowo poprawiać garnitur i przestępować z nogi na nogę. Po chwili dotarł do mnie sens jego słów, ja nie wiedziałam, że Jace to zrobił. Myślałam, że on odwrócił jego uwagę, a starsi zajęli się resztą, jednak było inaczej. Patrzyłam się wyczekująco w stronę mówcy, czekając aż coś powie ale on dodał tylko, że powinnam zawsze nosić przy sobie lepszą broń, jeśli chce walczyć z aniołami. Znów wydawał się dziwnie spięty, zaczynało to być coraz bardziej podejrzane. Zapadła niezręczna cisza, podczas której zaczęłam się lepiej przyglądać wnętrzu. Zauważyłam, że na stole wyryte były jakieś obrazki, prawdopodobnie stół był robiony setki lat temu. Ściany zdobiły przeróżne obrazy oraz wielkie lustra. Pomimo starości dekoracji, były one zadbane i czyste, co bardzo mi się podobało. Przy stole siedziało ponad dwadzieścia osób, cisza zdawała się dłużyć, wszyscy wpatrzeni byli w Jace'a, on zaś udawał, że tego nie dostrzega i zaczął bawić się swoim mieczem.
-Ekhm. Ekhm. Odchrząknął ktoś z tyłu i zaczął powoli wstawać. Spojrzał się na wszystkich, on również wydawał się być poddenerwowany, co było dziwne bo rada zazwyczaj była opanowana i nie okazywała emocji takich jak strach czy zdenerwowanie. Rozpoznałam go, był to Richard Carter, kiedyś był nauczycielem obrony, niedawno przeszedł na emeryturę. Nie miałam z nim nigdy lekcji, ale rozmawiałam z nim kilka razy, wydawał się fajny.
-Wstąpienie do rady to odpowiedzialność, wybraliśmy was bo macie zdolności przywódcze, jesteście silni i sprytni. Powiedział, patrząc się na naszą dwójkę, obojętnym wzrokiem. Zaczął poprawiać włosy, i patrzył się na mojego ojca dziwnym wzrokiem.-
-Ale nie spoczywajcie na laurach, będziecie musieli, zrezygnować z wielu przyjemności na rzecz spotkań rady.
                Tego się obawiałam, ja nie będę z niczego rezygnować już otwierałam usta żeby coś powiedzieć ale powstrzymał mnie cichy szept. ,,Nic nie mów''. Zamknęłam buzie i zrezygnowany wzrokiem wpatrywałam się w Richarda. Ubrany był jak reszta rady, był z nich najstarszy, czas dawał mu się we znaki co było widać po siwych pasmach włosów. Napotkał mój wzrok i odpowiedział surowym spojrzeniem mówiącym, że mam nie narzekać. Westchnęłam i splotłam ręce, zastanawiając się, czemu byłam taka głupia myśląc, że mogę się tu czegoś dowiedzieć. Zaczynało mi się już nudzić, teraz ktoś inny wstał i zaczął gadać o celu, mroku i innych bredniach. Ja przestałam słuchać i stwierdziłam, że dawno się nie pożywiałam, miałam nadzieje, że posiedzenie nie będzie trwało długo i będę mogła pójść do mojej żywicielki. Każdy demon ma kilku żywicieli, co roku dostajemy nowych. Mieszkają oni w osobnym budynku na obrzeżach. Jutro rano pójdę, załatwię sprawę a teraz musze wysiedzieć jeszcze około pół godziny. Zazwyczaj kończą o 22.00, mam nadzieje, że dziś się nic nie przedłuży. Nagle wstał mój ojciec, spojrzał na Jace'a potem na mnie i zapytał.
-Wstępujecie do rady? Mówiąc to, wydawał się lekko poddenerwowany.
 Co mnie zirytowało bo znów nie wiedziałam co się stało. Poczułam na sobie, wyczekujące spojrzenia całej rady. Sama nie wiedziałam, czy chce ale nie mogłam zawieść taty.
-Tak. Odpowiedziałam, razem z blondynem.
                Wszyscy wstali i podeszli do Richarda, zaczęli o czymś rozmawiać. Wprawiło mnie to w osłupienie, przecież jesteśmy w radzie czemu nie mówią o tym przy nas. Gapiłam się na nich aż nie zajęli ponownie miejsc. Wstał jakiś brunet o ciemnej cerze w wieku około 300 lat. Ubrany był inaczej niż reszta, miał na sobie ciemną koszule i zwykłe jeansy. Spojrzał się na mnie, wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Alex, to co ci powiem ma pozostać tajemnicą. Pierwszy raz tego wieczoru byłam naprawdę zainteresowana. Czekałam, aż coś powie ale on stał, jakby to co miał powiedzieć nie mogło mu przejść przez gardło. Spojrzałam na innych, wszyscy mieli zdegustowane miny. Nagle mężczyzna wznowił rozpoczętą wypowiedź.
-Alex, nie zaatakował cię anioł, to był nawrócony demon. Wyrzucił to z siebie najszybciej jak potrafił. Teraz cała sala patrzyła się na mnie wyczekując jakiejś reakcji.
 
 
Rozdział trochę krótki ale chciałam go jeszcze dzisiaj wstawić a już pomysłów nie miałam jak to dalej ciągnąć. Obiecałam coś więcej na temat niespodzianki a więc tak, 27 sierpnia wstawie rozdział oczami Jace'a chyba, że wolicie żeby to było oczami Katie lub kogoś innego oprócz Erika bo nie chce zdradzać o nim wiele tak szybko. A jak się wam rozdział podoba? Jestem ciekawa ile osób mnie czyta, zostawiajcie komentarze nawet z anonima ;) Następny rozdział ukaże się za kilka dni gdyż przyjeżdża do mnie kuzynka i nie będę miała zbytnio czasu :C Mam jeszcze pytanie, czy rozdziały maja być dłuższe czy długość taka jak w 8 i 9 rozdziale?



wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 8: Filmik

          Chciałam się zapaść pod ziemie, wszędzie porozwieszane były rysunki, bardzo podobne do tego, który dostałam na lekcji. Byłam zła, zaczęłam zrywać wszystkie rysunki ze ściany, ale przecież tu jest tak dużo miejsc w których one są, zezłościłam się, ona przesadziła, nie pozwolę się tak traktować. Podeszłam do niej i z całej siły walnęłam ją z pięści w twarz. Nie spodziewała się tego, więc nie zdążyła zablokować ciosu.  Dziewczyna zatoczyła się do tyłu i złapała się oszołomiona za twarz.Moja siła jest równa sile starszych i doświadczonych demonów. Wszystkie rozmowy ucichły, każdy patrzył na nas. Dziewczyna powoli wstała, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, ja odeszłam, z podniesioną głową. Erik pobiegł za mną, on wie, że często wybucham właściwie każdy wie, że nie warto ze mną zadzierać gdy jestem zła, niej Katie się cieszy że tylko ją walnęłam, bo stać mnie na więcej. Mieliśmy teraz godzinę, poszliśmy do stołówki, ja wzięłam tylko jogurt, mimo, że była pora obiadu nie byłam głodna.
     Usiedliśmy z Erikiem przy naszym stole, był on umieszczony na samym środku sali, żeby każdy mógł nas widzieć, Emma wybrała ten stół kilka lat temu, od zawsze lubiła być w centrum uwagi. Stołówka jest duża i jasna, zmieści się w niej spokojnie 500 osób. Po lewej stronie jest bufet, serwują tam przepyszne jedzenie, my uwielbiamy luksus. Po dzisiejszym zdarzeniu wszystkie twarze skupione były na nas, miałam świadomość tego, że to co się stało rozniesie się w błyskawicznym tempie.
-Zobacz kto przyszedł. Powiedział przyjaciel, po czym wskazał głową w kierunku wejścia. Weszła
Katie, nie było śladu po uderzeniu, jak zwykle wszystko goi się w znakomitym tempie, zawsze to lubiłam ale teraz chciała bym, żeby został choć siniak, ale ona wyglądała jak zwykle idealnie. Usta miała pomalowane na ciemną czerwień. Była ubrana w obcisłą czarną sukienkę, z różowymi paskami na plecach. Miała buty na obcasie obszyte koronką. Niestety musiałam przyznać, że wyglądała nieźle.  Gdy zauważyła, że się na nią patrzę, posłała mi najbardziej jadowite spojrzenie jakie widziałam. A ja uśmiechnęłam się sarkastycznie, po czym pomachałam do nadchodzącej Emmy. Miała na sobie rozkloszowaną czarną sukienkę ze srebrnym paskiem i płaskie czarne baleriny. Dziewczyna podeszła szybko do stolik
-To było świetne. Powiedziała przyjaciółka, siadając przy nas.
-Tylko szkoda, że nie ma śladu. Powiedziałam, na co oni zareagowali uśmiechem. Dobrze znałam Emme, wiedziałam, że myślała o tym samym.
-Może śladu nie ma,ale jest filmik. Powiedziała, uradowana dziewczyna po czym zaczęła grzebać w torebce, w poszukiwaniu komórki.
-Mam. Wykrzyknęła uradowana, po czym podała mi komórkę.
Szybko znalazłam filmik, po obejrzeniu go wy buchnęłam śmiechem. Wiedziałam, że Katie na pewno obmyśla zemstę, ale się tym nie przejmowałam. Po chwili podeszła do nas Davina i się przysiadła. Dziewczyna była brunetką, lubiła nosić białe sukienki, co trochę zmylało bo naprawdę była nieobliczalna (mój dopisek. Tak mi się z The Originals skojarzyło :D )
       -Cześć. Przywitała się, po czym zaczęła rozmawiać o tamtym ''wypadku'' na korytarzu.
-To było niesamowite, nigdy jej ni lubiłam, dobrze, że ją walnęłaś. Rozmawiała tak a ja jej nie słuchałam, moje myśli krążyły wokół wieczornego spotkania, nadal byłam bardzo ciekawa, czemu zemdlałam na tak długo, bo ile razy pytałam się oto, przyjaciół oni wyraźnie unikali tematu. Myślałam nad tym do czasu gdy zauważyłam, że dziewczyna zmieniła temat rozmowy.
-Chodzę z nim, na naukę tworzenia trucizn. Jest bardzo dobry, dziwi mnie to przecież tak często podróżuje. Rozmyślała koleżanka, a ja słuchałam jej uważnie.
-Wiecie, że w każdej szkole zostawał tylko rok? Mam nadzieje, że tu zostanie dłużej. Powiedziała po czym westchnęła. Zastanawiało mnie czemu ja nic nie wiem, co było dziwne bo zwykle pierwsza znałam wszystkie najnowsze plotki. Nie myślałam o tym długo gdyż po chwili zadzwonił dzwonek, dokończyłam jogurt i poszłam wraz z przyjaciółmi na zajęcia. Mieliśmy lekcje użycia broni. Poszliśmy z Em do szatni się przebrać ja założyłam krótkie czarne spodenki i szarą podkoszulkę. Włosy spięłam w kitka. Kiedy wyszłyśmy Erik czekał na nas już gotowy.
        Pobiegliśmy szybko na boisko.  Miejsce jest duże, idealne do ćwiczeń.  Wokół boiska są ławki, jest ich niedużo więc większość jest zajęta. Teren obraca gęsty las, głownie potężne dęby. Ogrodzeni jesteśmy również murem , ludzie myślą, że jest tu więzienie, według mnie to najwspanialsze miejsce na ziemi. Ludzi mnie irytują, są denerwujący i nie powinni istnieć, chociaż kilkoro mogłoby zostać, żebym miała się na kim pożywiać. Różnimy się od ludzi tym, że widzimy, oni nie widzą, dlatego mówimy na nich ślepi, gdyby jakieś nadprzyrodzone stworzenie przeleciało im nad oczami nie zauważyli by nic. Lekcja zaczęła się 10 minut temu byliśmy już sporo spóźnieni. Nauczyciela jeszcze nie było, całe szczęście. Szukałam jakiejś wolnej ławki z boku boiska większość zajmowały małe grupki, ale ostatnia była zajęta przez jedną osobę. Siedział sam, w ręku trzymał nóż i obracał go powoli, uważnie mu się przyglądając. Ubrany był w czarne spodnie i biały T-shirt z jakimś nadrukiem, włosy miał niedbale ułożone. Postanowiłam się przysiąść do niego.
-Zaczekajcie. Rzuciłam szybko do przyjaciół i odeszłam. Szłam szybko czując na sobie zdziwione spojrzenia przyjaciół. Wiedziałam co muszę powiedzieć. Usiadłam obok niego, właściwie nigdy się nie denerwowałam rozmawiając z chłopakami, dziś było inaczej. On powoli przeniósł wzrok z noża na mnie.
-Cześć, Lexi. Powiedział po czym się uśmiechnął, a mi serce zaczęło bić szybciej.
-Hej. Mój głos brzmiał zadziwiająco spokojnie. Od razu uśmiech wpłynął mi na twarz.
-Dziękuje. Powiedziałam powoli, po czym oblałam się rumieńcem, nienawidziłam tego, że tak łatwo można odczytać z mojej twarzy wszystkie emocje.
-Za co? Odpowiedział wyraźnie zdezorientowany. Zdziwiło mnie, że nie zrozumiał o co chodziło
-Za uratowanie życia. Wyjaśniłam spokojnie, po czym wstałam i odeszłam. Chłopak rzucił szybko ,,Nie ma za co'' i zacisnął rękę na ostrzu noża. Podeszłam do przyjaciół w tym samym momencie co nauczyciel zagwizdał dzwonkiem na znak rozpoczęcia lekcji.
-Walczcie w dwójkach. Powiedział znudzony nauczyciel.
 W sekundę dobraliśmy się w pary, ja byłam z Erikiem a Em z Daviną.
-Zacznijcie walczyć. Nauczyciel starał się przekrzyczeć wszystkie głosy na boisku.
                     Lubię walczyć z Erikiem, zawsze jest śmiesznie, jestem od niego lepsza w walce, nie wiem czemu ale natura obdarzyła mnie zaskakującą siła, ale pomimo tego chłopak dobrze walczy. Weszliśmy na nasze miejsce do walki. Jak byłam mała często chodziłam popatrzeć właśnie na naukę walki, zawsze lubiłam na to patrzeć. Uspokajało mnie to, dlatego nigdy się nie stresuje przed walką, nawet mnie ona uspokaja, przypomina mi dzieciństwo. Wróciłam myślami na plan ataku, zaczęłam pojedynek rzucając się na przyjaciela, nie spodziewał się tego więc nie zablokował ciosu dostatecznie szybko i porządnie oberwał. Chłopak wymierzył mi kilka ciosów z czego większość obroniłam. Walka była szybka, ja wygrałam, powalając przyjaciela na ziemie. Wtedy nauczyciel zagwizdał na znak, że to już koniec. Podałam Erikowi rękę i pomogłam mu wstać. Poszłam po wodę, zaczęłam się rozglądać, byłam ciekawa kto walczy. Zakrztusiłam się wodą na widok Katie walczącej z Jace'am. Chłopak bezproblemowo wygrywał, co było dziwne bo dziewczyna jest świetna w walce. Byłam ciekawa skąd się tego nauczył, oraz kto by wygrał gdybym stanęła z nim do pojedynku. Lekcja zbliżała się ku końcowi.
              Następne trzy lekcje minęły w miarę spokojnie, nikt już nie pamiętał ,,małego pytania'' Katie, każdy był tak zaabsorbowany filmikiem, że o tym zapomniał. Wroga nr 1 dziś więcej nie spotkałam co bardzo mnie cieszyło i trochę martwiło, przecież jeśli opuściła większość lekcji to szykuje zemstę, staram się o tym na razie nie myśleć. Dzwonek zadzwonił oznaczając koniec lekcji. Podeszłam do przyjaciółki, była szczęśliwa gdyż wygrała pojedynek. Po drodze opowiadała mi o szczegółach walki, słuchałam jej uważnie ale nagle zmieniła temat.
-To opowiadaj. Powiedziała podekscytowana zaciskając ręce na butelce z wodą.
Na początku nie zrozumiałam o co jej chodziło, ale po chwili do mnie dotarło, że mówi o blondynie. Zastanawiałam się od czego zacząć, w zasadzie dużo się nie działo, więc skróciłam to najbardziej jak umiałam.
-Podziękowałam mu. Powiedziałam patrząc na zaskoczoną minę przyjaciółki. Wydawało się, że nie rozumie o co chodzi. Dla mnie było oczywiste, że musiałam mu podziękować za uratowanie życia. Demony dziękują tylko sobie nawzajem nigdy ludziom ani aniołom, to by było niewybaczalne.
-Czy ja o czymś nie wiem? Powiedziała powoli, akcentując każde słowo. Na co ja parsknęłam śmiechem. To niemożliwe, żeby Emma o czymś nie wiedziała, my dwie jesteśmy pierwsze informowane o najnowszych zdarzeniach. Uspokoiłam ją odpowiedzią.
-Em ty akurat wiesz o wszystkim. Powiedziałam a dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Black Fire. Anioł. Pamiętasz? Mówiłam na co ona zareagowałam długim ,,aaahhhaaaaa''

                  ...
             
  Popołudnie spędziłam na oglądaniu filmów akcji z przyjaciółmi. Siedzieliśmy w moim pokoju, obżeraliśmy się popcornem i głośno śmialiśmy, prawie zapomniałam o dzisiejszym spotkaniu rady. Na szczęście alarm w telefonie przypomniał mi o nim.


Chciałam podziękować osobą zostawiającą mi miłe komentarze i czytającym mojego bloga. Następny post pojawi się za dwa dni, będzie takiej samej długości jak ten ewentualnie dłuższy ;)
Na dzień 27 sierpnia mam zaplanowaną niespodziankę na blogu ;) Więcej o niej opowiem w następnym poście jeśli ten będzie miał dużo komentarzy :)

Chciała bym wam również polecić dwa blogi jeden jest o tematyce fantasy (HP) http://black-redstart.blogspot.com/ a drugi chce się wybić streszcza blogi i wg http://rainbow2708.blogspot.com/
;)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 7: Lekcje

      Miałam wstać, za 10 minut zaczynają się lekcje. Byłam zalana potem, strasznie się stresowałam dzisiejszym wieczorem. Normalnie bym to olała, ale po zdarzeniach w klubie i tym dziwnym śnie, nie mogłam się na to zdobyć. Wzięłam ze sobą ubrania które leżały na krześle. Uśmiechnęłam się do siebie, pewnie Emma je przygotowała, ona zawsze myśli o ciuchach. Swoją drogą dawno nie byłyśmy na zakupach rozmyślałam, wkładając bordowe jeansy i białą bluzkę z koronką. Wyglądałam zabójczo. Wróciłam do szpitalnego łóżka, wiedząc, że przyjaciółka nie zostawiła by mnie samej bez kosmetyczki. Wróciłam do łazienki, lustro było czymś ubrudzone przemyłam je szybko wodą i zaczęłam wyciągać kosmetyki. Gdy byłam już gotowa, zaczęłam szukać torby. Była czarna z wyszywanymi symbolami mojego rodu. Lubiłam ją była duża, zawsze mieściłam w niej wszystkie książki a do tego naprawdę ładna. Włożyłam potrzebne rzeczy i wyszłam.
         Musiałam przejść do innego budynku, w trakcie drogi wyciągnęłam telefon. Było pełno nieodebrane wiadomości. Kilka jak zwykle od operatora. Reszta od moich znajomych którzy martwili się moim stanem zdrowia, odpisywałam na nie aż nie znalazłam się przed budynkiem. Gdy go zobaczyłam nie mogłam nie ruszyć. Rozmawiał z kimś, dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że tym kimś jest mój ojciec. Tata jest wysokim brunetem, o ciemnej karnacji. Ma łagodne rysy twarzy. Ubrany dziś był w ciemny garnitur z czerwoną muszką, znak przynależności do rady. Dziwiło mnie, że kolejny raz widzę Jace'a z jakimś starszym demonem. Wtedy się odwrócili i dostrzegli, że się im przyglądam, a mnie potrąciła idąca obok Katie. Zdenerwowałam się, ale nie spuszczałam oczu z chłopaka, Dziewczyna wyraźnie to dostrzegła, po czym pomachała do chłopaka i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Zaczęło się we mnie gotować, nie wiem czemu, przecież nawet go nie znałam. Ale wiedziałam, że nie chce by był jej chłopakiem , wzięłam torbę którą upuściłam, gdy zostałam popchnięta. i weszłam do szkoły.
-On będzie mój. Usłyszałam jak Katie, rozmawia z koleżankami.
Starałam się nie pokazywać, że cokolwiek słyszałam, bo wiedziałam, że mówiła to do mnie. Szłam spokojnie dalej aż zobaczyłam dwójkę przyjaciół. Podeszłam do nich, i zaczęliśmy rozmawiać. Erik ubrany dziś był w niebieską bluzkę i przetarte jeansy. Emma w piękną sukienkę koloru lapis lazuli, sukienka podkreślała jej delikatną cerę. Włosy miała ułożone w niedbały warkocz. Wyglądała idealnie, zresztą jak zawsze. Dziewczyna musiała nas opuścić, gdyż miała teraz lekcje obrony, a my matematykę. Tak, matematykę, szczerze jej nienawidzę, zawsze się zastanawiałam po co nam matematyka skoro jesteśmy demonami, do dziś nie znalazłam odpowiedzi.
       Weszliśmy do sali, była jak zwyczajna sala, zielone ściany, podłoga wyłożona panelami, kilka obrazów na ścianie i tablica. Usiadłam w ławce z Erikiem, po szkole często chodzą plotki, że Erik chodzi ze mną albo z Em, osoby które nas dobrze znają wiedzą, że nie ma w tym ziarna prawdy. Myślałam jeszcze trochę o dzisiejszym spotkaniu rady, nie wiem jak to możliwe ale udało mi się o tym nie myśleć przez cały ranek, aż do teraz. Zaczęłam się nerwowo wiercić, Katie to zauważyła i zaczęła się śmiać, pewnie myślała, że denerwuje się tym jej nowym ,,celem''.  Nauczyciel wszedł do klasy uciszył wszystkich, jeszcze kilka osób rozmawiało przyciszonymi głosami, większość wyjmowała zeszyty. To co się stało w połowie, sprawiło, że miałam zepsuty cały dzień. W trakcie robienia zadania, Katie wstała jak nigdy nic.
-Panie profesorze. Zaczęła. -Jak to możliwe, żeby trójka demonów, nie poradziła sobie z jednym małym aniołkiem?
 Powiedziała, po czym na jej ustach pojawił się złośliwy uśmieszek. Większość klasy wybuchła śmiechem, musiała już wszystkich powiadomić o wydarzeniach, ja nie chciałam dać jej tej satysfakcji siedziałam prosto, przeglądając leniwie książkę, była zdziwiona, a nawet trochę zła. Nauczyciel był wyraźnie zdezorientowany. Ja tak samo, nie wiedziałam skąd ona to wie.
- Panno Black, to nie temat na lekcje matematyki. Powiedział, to nerwowo przestępując z nogi na nogę.
      Po chwili jakiś zgnieciony papierek wylądował na mojej ławce, wyprostowałam go. Był na nim rysunek mnie uciekającej z płaczem przed aniołem. Byłam zła, czy dziewczyna aż tak pozmieniała wydarzenia? Już chciałam się odwrócić, żeby im coś powiedzieć, ale powstrzymała mnie silna ręka Erika zaciskająca się na moim ramieniu.
-Nie zwracaj na nich uwagi. Powiedział Erik uspokajającym głosem, po czym zabrał mi kartkę z rąk i jak gdyby nigdy nic wstał i ją wyrzucił. Byłam szczęśliwa, że miałam tak dobrych przyjaciół, zawsze mogłam na nich liczyć. Do końca lekcji musiałam wytrzymywać, drwiące spojrzenia innych. Katie dopija swego, poniżyła mnie na oczach całej klasy, nie wiem czemu ale nawet była szczęśliwa. Szczęśliwa ponieważ on tego nie widział, wtedy nie wiedziałam, do czego posunęła się dziewczyna.

Następny rozdział dodam jutro albo za dwa dni, wiem, że Jace ,rzadko występuje, ale zmieni się to w najbliższych rozdziałach. Mam trzy pytania  ;)  Pierwsze, co ile chcecie nowy rozdział? Drugie, czy mam dawać raz w miesiącu rozdział oczami Jace'a, Katie lub innej wybranej przez was osoby? Trzecie, najbardziej oczywiste pytanie :D Jak wam się podobał rozdział?