piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 16: Niespodziewani goście

          Stałam jak wryta, ręka przyjaciela nie musiała mnie już powstrzymywać od wyrwania się. Erik powoli rozluźniał uchwyt, słyszałam tak bardzo znajome głosy, takie słodkie, czyste, niewinne, ale dla mnie był to najgorszy z możliwych dźwięków, przywracał złe wspomnienia. Okrucieństwo i nienawiść wzrastały we mnie gwałtownie wraz z pojawieniem się tych istot. W głowie krążyły mi tysiące myśli, wszystkie wydawały się mieć taki sam cel, zabić ich. W tamtym momencie nie myślałam nawet, że ruszenie na grupkę aniołów mając przy sobie tylko jednego demona może wydawać się złym pomysłem, żałowałam tylko, że nie wzięłam jakiejś mocniejszej broni, Miecz Loumara pomimo tego, że jest silny nie przyda się na wiele w moich rękach gdyż nawet nie wiem jak się nim prawidłowo posługiwać, zdaje się, że Erik też miał tylko podręczną broń. Ostatnie chwile wydawały się być wiecznością,
-Erik, idziemy?  Zapytałam pełna nadziei.
Nawet gdyby chłopak zaprzeczył, weszła bym i samodzielnie podjęła się walki, ale jedna osoba do pomocy zawsze się przyda.
-Tak, ale... Zaczął chłopak, po czym obrócił głowę na wszystkie strony.-Ktoś tu się kręci. Dokończył  głosem poważniejszym niż zwykle.
Zaczęłam przyglądać się każdemu cieniu za drzewem, który jeszcze kilka minut temu wydawał mi się leśnym zwierzęciem. Musiałam wyostrzyć wszystkie zmysły ale i tak nic nie dostrzegłam, więc uznałam, że przyjaciel miał jakieś zwidy. Gdy odzyskałam czucie w ciele i mogłam się poruszać zaczęłam cicho zbliżać się do małej drewnianej chatki zbudowanej dawno temu, zapewne na przetrzymanie dawców. Głos intruzów roznosił się w mojej głowie niczym piach po pustyni, za szybko i zbyt intensywnie. Szepnęłam do przyjaciela, żeby był cicho, sama jeszcze raz spojrzałam, żeby się upewnić, że na pewno nie jesteśmy śledzeni, niczego nie zobaczyłam, ale nie mogłam być pewna bo adrenalina i przesłodzony dźwięk szumiał mi w uszach, przez co prawie byłam pozbawiona jednego ze zmysłów. Element zaskoczenia mógł być naszym jedynym atutem.
      Włożyłam rękę do torebki i zacisnęłam ją na rękojeści mojej broni, zauważyłam, że chłopak zrobił to samo. Do drzwi z rozpadających się desek zostały niecałe dwa metry, przemierzyłam je dość szybko, cały czas uważając, żeby nie wydać żadnego dźwięku, Erik szedł tuż za mną. Chwyciłam za klamkę i mocno szarpnęłam, przy czym wyrwałam drzwi z zawiasów, na wejściu zobaczyłam dwójkę skrzydlatych, biel chwilowo poraziła mi oczy lecz mimo tego rzuciłam się na jednego nich głęboko zanurzając ostrze w jego piersi. Wszystko wydarzyło się w ciągu kilku sekund, nie spodziewali się tego, dlatego poszło nam tak łatwo. Zanim się obejrzeliśmy na korytarz wbiegła trójka aniołów, jeden z nich miał broń Procella,miecz, którym posługiwał się upadły anioł za czasów gdy było w nim tylko dobro bez cienia zła i zdrady. Znałam bardzo go dobrze, to ostrze ciągnie się za naszą historią od tysiącleci. Anioł od razu wykorzystał moją chwilową nie uwagę i rzucił się na mnie z impetem. Pozostała dwójka zajęła się Erikiem zapewne uważając, że Procell poradzi sobie ze mną. Miałam tylko jeden cel, zabić jak najwięcej aniołów, taki powinien być cel każdego demona, nie powinien się liczyć  konsekwencjami, tylko zabijać. 
-Alex, ta sławna Alex. Wysyczał anioł głaszcząc ostrzem moje gardło.
Poczułam, głęboką satysfakcje, jako córka Dave'a byłam znana w ich świecie, wiedziałam, że nie mieli pojęcia o mojej porażce w klubie, przecież zabili jedynego świadka.
Chciałam jakoś mu odpowiedzieć, oczywiście nie słowami tylko atakiem, niestety moje ręce były uwięzione pod potężnym ciałem wroga. Odgłosy walki podpowiadały mi, że Erik radzi sobie lepiej niż ja co było zaskakująco dziwne, chociaż właściwie mi to pomogło, bo dzięki temu zaczęłam się szarpać i skoczyłam na przeciwnika. 
     Wtedy zaczął się śmiertelny taniec, każdy ruch był pełen gracji, każdy cios był jak moment pięknego lecz morderczego filmu. Siły były równe, jedna chwila nieuwagi mogła przesądzić nasz dalszy los. Po mojej ostatniej nieudanej walce w ,,Black Fire'', dniami analizowałam mój każdy ruch z tamtego wieczora, szukałam dobrej strategi, dawałam z siebie 100 % na wszystkich zajęciach z walki, opłaciło się to, teraz to ja byłam górą. Łokciem przygniatałam wroga leżącego na ziemi, z jego skroni płynęła strużka krwi.
Zanim zadałam ostateczny cios szepnęłam tak cicho, żeby tylko rywal mógł usłyszeć ''Lexi dla jasności'' po czym usłyszałam ostatni wydech powietrza wydany przez umierającego. Kopnęłam jego nieruchome ciało w kąt, żeby przypadkiem nie przewrócić się o nie w wirze walki i pomogłam przyjacielowi z trzecim przeciwnikiem, tym razem była to kobieta o ciemnej cerze i włosach jasnych jak śnieg a skórze wydającej się być z porcelany. Nie zauważyła mnie więc skoczyłam jej na plecy po czym wbiłam nóż w gardło rozkoszując się pięknym zapachem krwi, który był dla mnie jak narkotyk. 
       W korytarzu leżało pięć ciał co było sukcesem jak dla dwójki młodych demonów, a zwłaszcza, że wyszliśmy z tego bez większych obrażeń, tylko coś mi nie pasowało kilka aniołów zabitych i to koniec? Wyczułam uknuty spisek, to nie mógł być koniec, tylko czemu nie wysłali pomocy do trójki walczących po ich stronie, to nie było w ich stylu wysyłać swoich na pewną śmierć. Zauważyłam, że chłopak wydaje się być tak samo zdziwiony jak ja, gdy tak na tym rozmyślałam zauważyłam małe drzwi po lewej stronie korytarza. Wolno podeszłam do nich,
pełna nieufności chwyciłam za gałkę i przekręciłam ją słysząc głośne skrzypienie. Gdy postawiłam nogę w środku rozpętało się piekło, piątka dobrze wyszkolonych aniołów rzuciła się na mnie powalając mnie z impetem na ziemie, obraz rozmazał mi się całkowicie ale pomimo tego waliłam na oślep nożem, niestety nie poczułam charakterystycznego uczucia przebijania skóry i zanurzania się w mięsie. Miałam nadzieje, że moje próby nie pójdą na marne i jednak uda mi się coś zdziałać. Usłyszałam cichy chichot, moje oczy zaczynały normalnie pracować, zobaczyłam piątkę wielkich, pięknych i dobrze umięśnionych aniołów, żaden z nich nie starał się mnie zabić. W mojej głowie pojawiły się tysiące myśli naraz ale tylko jedna wydawała się słuszna chcą wydobyć ze mnie informacje, niestety dla nich nie uda im się to, wolała bym umrzeć niż ulec aniołom. Ta myśl napełniła mnie chwilową pewnością, że śmierć i tak przyjdzie w najbliższych godzinach więc wole zginąć walcząc niż znosić tortury. 
          Podniosłam się i odbiegłam kilka metrów od nich, żaden z nich się tego nie spodziewał więc wpierw stali tam gdzie pochylali się nade mną głupio chichocząc dopiero po kilku sekundach zorientowali się co się stało i podbiegli do mnie. Ja w tym czasie zdążyłam pociągnąć Erika w moją stronę. Przybraliśmy pozycję do walki, staliśmy obróceni do siebie plecami, ciągle obracając się w lewo.W tym momencie żałowałam, że nie miałam lepszej broni. Skrzydlaci okrążyli nas ale każda próba ataku z ich strony kończyła się fiaskiem. W myślach dziękowałam pani Anderson za tak dobrą naukę strategii obrony, wiedziałam, że Erik też to robi. Ja i Erik mogli byśmy wytrzymać cały dzień odpierając ich atak ale oboje wiedzieliśmy, że na dłuższą metę to nie ma sensu.
     Wtedy usłyszałam odgłosy butów odbijających się od zepsutych desek, miałam wielką nadzieje, że to pomoc, po chwili w wejściu stanęła cała rada, wszystkie 36 osób, jeśli dokładnie liczyłam to nikogo nie brakowało. Po około 3 demony na jednego anioła, musiał by stać się cud, żeby skrzydlaci wygrali. Po pięciu minutach została tylko dwójka aniołów, szybko rzuciłam się na jednego wbijając miecz Loumara w jego gardło. Moje ciało przeszył dreszcz satysfakcji, lecz jedna myśl nie dawała mi spokoju, cały czas zastanawiałam się skąd wiedzieli o nich i dlaczego mi nie powiedzieli, moje rozmyślania przerwał dźwięk, który wydawał być się być idealny.
-Mogłaś chociaż mi powiedzieć. Powiedział Jace, kamiennym głosem choć w jego oczach można było dostrzec zawiedzenie.


Ostatnie rozdziały zawierały dużo opisów w tym umieściłam więcej akcji. Mam dla was dobrą wiadomość :) Ci co przeczytali rozdział oczami Jace'a dowiedzą się w następnym rozdziale co znalazł. Zostawiajcie komentarze :)

12 komentarzy:

  1. Świetnie. Pewnie czytasz opowiadania gdzie są "krytyki" I tym podobne. U mnie nie pasuje tylko rozwinięcie scen. Za bardzo nie opisałaś co czuła każda z postaci tylko pisałać coś w stylu "I on też". Powinnaś opisać dokładniej co wtedy czuli. Druga uwaga to za krótkie opowiadania. Serio... nawet w szkole mi zawsze uważali, że powinno być min.23 linijek zajętych. Opowiadania nasze (własne, prywatne) przeciętnie osiągają 50 linijek. U Ciebie nawet przeciętności nie ma. Jest pomysł, ale są też uwagi. I powinnaś je częściej dodawać. Lub na koniec opowiadania napisać. "Następny rozdział pojawi sie...". Dziękuje za uwage. Pozdrawiam I czekam na kolejną część. :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, postaram się poprawić wymienione przez ciebie rzeczy, ale jeśli czytałaś poprzednie rozdziały, musiałaś zauważyć, że zwykle, cały mój rozdział składał się z opisów :) Ten miał być bardziej dynamiczny :)
      Co do długości się nie zgodzę rozdział ma ponad 90 linijek zapisanych :)

      Usuń
    2. Chodzi o to, że połowa z opowiadania jest niezbędna. Dlatego napisałam o długości odpowiadania... Przepraszam ale ja tak to widze...

      Usuń
  2. Hejka ^^

    Udało się. Teraz będę mogła być już na bieżąco z twoim opowiadaniem i mogę sobie wreszcie pozwolić na dłuższy komentarz :D
    Opis walki jest bardzo dobry, ale według mnie opisałaś za mało emocji bohaterów. I to nieco dziwne, że wyszli z tego bez większych obrażeń. Normalnie chociaż któreś z nich mogło zostać przynajmniej zadraśnięte mieczem, a rana zagoiłaby się po jakimś czasie, co nie?
    Jak dla mnie to możesz więcej potyczek z aniołami dodawać, podobają mi się. I jeszcze pojawił się kto? Jace <3

    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji i proszę, żebyś o nowościach informowała mnie na moim blogu w zakładce "spam", która do tego jest przeznaczona :D
    Serdecznie pozdrawiam, Jane z burning-heart4268.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Porównując Twój styl do początków, jestem na prawdę z Ciebie dumna! :) Wspaniałe opisy, ciekawa fabuła i dobrze opisana akcja. Nie brakowało nagłych zwrotów oraz nutki grozy, która w takiej fabule jest jak najbardziej na miejscu :D I oczywiście na końcu Jace... czego chcieć więcej? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, wiele tobie zawdzięczam, gdyby nie twoje rady pewnie nadal pisałabym, krótkie opowiadanie z mało ciekawą akcją :)

      Usuń
  4. Hejka;)
    Świetne opowiadanie, zgadam się że rozdziały są za krótkie ale za to jak napisane :D ja tam się do niczego nie przyczepie bo nie po to tu jestem :P Wszystko co trzeba zostało już powiedziane więc ja powiem tylko, że bardzo mi się podoba i Twój pomysł i to jak piszesz :) Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam ponownie do mnie :
    Http.:wystarczywyciagnacrekepomarzenia.blogspot.con

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj. ;)
    No, mnie się bardzo podoba to, że jest tyle akcji. Rozdział jest świetny. ;)
    Genialnie opisałaś walkę, cieszy mnie to. ;)
    I o co chodzi Jace'owi? Że nic mu nie powiedziała?
    Fajnie, że on się na końcu pojawił. Lubię go. :)

    Wybacz, że krótko, ale troszkę źle się czuje.
    Zapraszam Cię za to do mnie na rozdział 17. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, niespodziewalam sie tego! Anioly! Co one tam robily? Zastanawiam sie, czemu nikt nie zachowal chociaz jednego na przesluchanie (a.moze nie czytalam zbyt uwaznie?). Ogolem to naprawde wygladalo na zasadzke. Te "droczace sie" anioly, ktore wyskoczyly zza drzwi...
    A wlasnie. Skad demonsy sie tam znalazly? Jace cos zauwazyl i dal cynk? Czy moze.ktos.cos widzial? Chociaz.w.koncu to demony, z.nimi nigdy
    Nic nie wiadomo ;)
    Ogolem rozdzial mi sie podoba. Lubie akcje, gdy cos sie dzieje i ogolnie walke. Ja takze chetnie sobie poczytam o potyczkach z aniolami (ewentualnie wystaczy mi rozlozenie na lopatki jedzy Katie. Wlasciwie to zastanawia mnie, czy ona tez.sie tam pojawila. Chociaz.skoro napisalas, ze wszyscy, to chyba tak? )
    Jak na razie brakuje mi tylko jednego Jace'a! Ale to chyba.nie tylko mnie :D
    Czekam nn
    Pzdr
    Przepraszam za.bledy, lecz pisze z telefonu

    opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
    shadowofland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział boski po prostu ;D i te walki z aniołami... ahh xd świetnie je opisałaś. Choć mam to samo zastrzeżenie co @Jane Hatwey a mianowicie, brakuje opisów uczuć. Postaraj się następnym razem połączyć opisy walk z uczuciami i przeżyciami ;)
    Ja tam nie uważam, że rozdział jest krótki, jest, przynajmniej dla mnie, w sam raz.
    I w końcu Jace się pokazał <3 oby częściej pojawiał się w rozdziałach.
    Zastanawia mnie, co w ogóle robiły tam anioły, do tego w pobliży imprezy demonów. Przypadek czy jakiś nikczemny plan? Cóż, dowiem się w najbliższych rozdziałach ;3 weny życzę i czekam na nexta
    p.s. zapraszam do mnie http://inez2402.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie twoje komentarze :) Ciesze się, że ci się podobało. Co do aniołów to niedługo się przekonasz...

      Usuń