czwartek, 30 lipca 2015

Księżniczka Ciemnosci i Ognia: Rozdział Pierwszy

Wreszcie dotarliśmy do nowego królestwa, które różniło się znacznie. Modernistyczne budowle na zawsze zapadły mi w pamięć. Czułam się cudownie mogąc wdychać francuskie powietrze. Znacznie różniło się od tego amerykańskiego. Jakbym wdychała zupełnie inną rzecz. Wszędzie latały ptaki i przyjemnie ćwierkały, jedna rzecz mi nie pasowała. Było to zbyt...dobrze? Jakby to nie była kraina demonów. Na zewnątrz roiło się od demonów, nikt nie zwracał na mnie uwagi. To musiało się zmienić, musiałam mieć efektowne wejście. Już miałam rozpocząć przedstawienie gdy nagle podszedł do mnie chłopak. Miał roztrzepane brązowe włosy i śliczne dołeczki w policzkach. Duże pełne usta i ten zniewalający uśmiech były czymś na co mogłam patrzeć się godzinami. Zauważyłam, ze gdy tylko podszedł mięśnie Jace'a się napięły. Wydawał się spięty, jednak ja byłam całkowicie rozluźniona. Pocałowaliśmy się tylko raz w dodatku to nic nie znaczyło, chyba nie sądził inaczej? Nie mam zamiaru się przywiązywać, chce żyć chwilą,
– Jestem Nick, a ty wydajesz się nowa. – powiedział chłopak o zniewalającym uśmiechu.
– Nazywam się Lexi. – zaczęłam pewnie. – chcesz mnie może oprowadzić? – dodałam pełna nadziei, może z tego coś będzie. 
Chłopak już miał coś odpowiedzieć, ale poczułam czyjaś silną rękę na moim biodrze. Jace przyciągnął mnie do siebie i obdarzył chłopaka morderczym spojrzeniem. Byłam wkurzona, jeden pocałunek nie sprawia, że będzie mnie traktował jak swoją własność. Nienawidziłam zaborczych kolesi. Gdyby nie to, że usilnie starał się się mnie przy sobie utrzymać, kto wie co by z tego wyrosło. A tak? Miałam ochotę uciec.
– Myślę, że to nie będzie konieczne. – warknął w odpowiedzi Jace.
W tym momencie pożałowałam, że było tutaj moich przyjaciół. Nagle zniknęli gdzieś z moim bratem a ja nie wiedziałam o co chodzi. Gdy szatyn odszedł wyrwałam się z silnych rąk Jace'a.
– Co ci odwala? – zapytałam mocno zirytowana.
On wydał się skruszony, jakby dopiero teraz zrozumiał jak się zachował. Wziął głęboki wdech i poprawił grzywkę. Kilka kosmyków spadło mu na twarz. Zacisnął usta w wąską kreskę, i spojrzał się na mnie smutno. Uniósł kciukiem moją brodę, nasze twarze były centymetr od siebie. Wtedy delikatnie musnął wargami moje usta. Po chwili pocałunek stał się bardziej namiętny. Całowałam go tak jak chciałam to zrobić od naszego pierwszego spotkania, on oddawał to z zdwojoną mocą. Życie jest dziwne, jeszcze przed chwilą chciałam jak najszybciej się go pozbyć. Kto wie? Może jeszcze coś z tego wyjdzie. Położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam go do siebie jeszcze bliżej. To on pierwszy się oderwał.
– Nie uważasz, że zasługujemy na coś więcej niż jeden pocałunek? – powiedział to jak dawny arogancki Jace z sarkastycznym uśmieszkiem na ustach. W tym momencie poczułam, że ma racje. Może czas się przywiązać.
– Wolny związek. To musi ci wystarczyć. – wyszeptałam i odeszłam pozostawiając go samego na dziedzińcu pełnym uroczym Francuzek. 

***
Był już wieczór, dostałam klucz do swojego pokoju i właśnie miałam go otworzyć, ale nagle poczułam wielką chęć pójścia do toalety. Rozejrzałam się w około, zauważyłam otwarte niebieskobiałe drzwi. Jako, że jeszcze nie orientowałam się co jest gdzie postanowiłam zaryzykować. Gdy postawiłam stopę w pomieszczeniu poczułam jak moje ciało zderza się z kimś innym. Już miałam lecieć na dół gdy poczułam jak chwytają mnie czyjeś silne ręce i unoszą w górę. Gdy już stałam, ktoś objął mnie, żebym nie straciła równowagi. Oczywiście bym nie upadła, nie jestem głupia. Ale nie przeszkadzało mi to, spojrzałam na osobę z, którą się zderzyłam. To był...Nick. Jego oczy były czarne jak dno najgłębszej przepaści, aż się prosiły, żeby zrobić krok do przodu i wpaść w nią na wieki. Szybko się otrząsnęłam, normalnie mogłabym się zabawić ale teraz miałam pewne ograniczenia. Nie chciałam tak szybko rezygnować z Jace'a, dobrze mi było w jego towarzystwie. Śmieszne bo jeszcze rano miałam inne zdanie.
– Co robiłaś w męskiej łazience, jeśli można spytać? – powiedział rozbawiony chłopak.
Wzruszyłam ramionami i odsunęłam się od niego. Tak właściwie nie wiedziałam o nim nic, ciekawiło mnie ile on mnie wie. Nie chciałam owijać w bawełnę.
– Wiesz kim jestem? – zapytałam prosto z mostu. 
Musiałam wiedzieć ile wiedzą tutejsze demony. Powiedzieli im tylko, że przysłali nowe osoby? A może wiedzą o niedawnej bójce z aniołami? Wydał się zmieszany, ale nie czekał długo z odpowiedzią.
– Jesteś Lexi. – powiedział już totalnie wyluzowany. Spojrzałam się na niego, starając zachęcić do dalszego mówienia. On jednak był cicho, jakby nic więcej nie wiedział. Jednak to były tylko pozory. – Nazywasz się Alex, przyjechałaś tu z New Yorku, niedawno pokonałaś gromadę aniołów. A to...–złapał mój naszyjnik i obrócił go kilka razy. – jest kluczem do bram piekieł, dlatego tu przyjechałaś.
Dokładnie o to mi chodziło. Chłopak coś wiedział, nie był tylko bezużyteczną i ładną zabawką. Był członkiem rady. a od tamtego dnia, był moją bronią. Zbliżyłam się do niego na tyle blisko, że mógł czuć mój oddech na swoim policzku.
– I razem otworzymy nim bramy piekła. Prawda Nick? – wyszeptałam do jego ucha. 

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 24:Podróż

        Siedziałam na tyle limuzyny razem z przyjaciółmi i Jace'em. Ciągle w głowie siedziały mi słowa brata, moja ręka odruchowo dotknęła naszyjnika. Klucz. Brama. Piekło. Nie wiedziałam co o tym myśleć, na usta ciągnęło mi się tyle pytań ale nie mogłam ich wypowiedzieć na głos. Musiałam udawać, że wszystko wiem inaczej dowiedzieliby się o moim kłamstwie. Spojrzałam się w prawo i zobaczyłam Jace'a, wypatrywał czegoś za oknem. Jego rysy były łagodne, mięśnie nie były napięte, wydawał się odprężony. Miał na sobie luźne szare dresy i białą bluzkę, włosy opadały mu za uszy. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana do czasu aż ktoś lekko uderzył mnie w żebra.                       Ej Lexi, słuchasz nas?  zapytała zdenerwowana Emma, na widok mojej nie zdziwionej miny powtórzyła to co za pewne powiedziała wcześniej.  Mówiłam o sprawie pewnych dwóch osób.  powiedziała po czym znacząco kiwnęła głową w stronę Katie. 
Dziewczyna siedziała z przodu więc tego nie zauważyła, ale ja wiedziałam o co jej chodziło. Tego samego dnia przyłapałyśmy Marcusa, Katie i mojego brata na rozmowie. Komuś z boku mogłoby wydawać się to głupie, przyłapać "na rozmowie"? Ale oni unikali się jak ognia, a kilka dni temu dziewczyna chciała zdobyć klucz do bram piekieł, mój klucz. 
 – Nie sadzę, że to dobry pomysł. Pogadamy o tym gdy już dotrzemy, poza tym jestem zmęczona  – powiedziałam zaspanym głosem po czym ziewnęłam. 
Em kiwnęła zgadzając się. Moje powieki zaczęły robić się strasznie ciężkie, zamknęłam oczy i czekałam aż nadejdzie sen. 
    Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to twarz Jace'a spoglądająca na mnie z rozbawieniem. W trakcie snu musiałam jakoś się jakoś przekręcić i teraz leżałam mu na kolanach. Chłopak zaczął obracać kosmyk moich włosów między palcami.
– Długo spałam? – zapytałam nie ruszając się z miejsca.
– Na tyle długo by oni zasnęli. – powiedział po czym ruchem głowy wskazał moich przyjaciół.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć zatrzymaliśmy się, byliśmy na pustkowiu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam samolot, dzięki wyostrzonemu wzrokowi zauważyłam pilota. Ktoś go tu musiał przenieść, nasza podróż musi zostać niezważona przez Anioły. Więc lepiej, żeby nikt go nie śledził.
– Wstawaj Alex. powiedział Jace po czym zaczął wyciągać mnie z auta.
Spojrzałam na niego, trzymał rękę na moim biodrze. Wydawał mi się, że nadal śpię. Gdyby nie on, przewróciłabym się. Oparł głowę na jego ramieniu, on tylko ją przytrzyłam, żeby nie spadła po czym szepnął coś czego nie zrozumiałam. 
– Wiesz co Alex? Jestem zmęczony tym wszystkim.  powiedział sarkastycznie jednak ja wyczuwałam smutek w jego głosie.
Nie wiedziałam o czym on mówił, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego nie rozumiejąco. Nasze oczy się spotkały, zapadła niezręczna cisza. Która oczywiście ja musiałam przerwać, co było świetną decyzją jak się później przekonałam.
– J–ja, chyba nie rozumiem o czym mówisz.   odpowiedziałam zdziwiona.
Naprawdę nie rozumiałam o czym on mówi, to wszystko było takie dziwne.
– Jesteśmy demonami? Nie powinno nas obchodzić co będzie jutro a ja...ja w zasadzie nic nie robię. Powinienem żyć jakby jutra nie było. Nie myśleć, nie planować, tylko działać. 
Puścił mnie a ja odsunęłam się krok w tył. Tak, żeby móc objąć jego całego wzrokiem. On przybliżył się z niebezpiecznym uśmieszkiem na twarzy. Złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry. Potem nie pocałował. Jego usta były miększe niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Odwzajemniłam pocałunek. Złapałam go za szyje i przyciągnęłam do siebie. Chłopak odpowiedział z namiętnością. Nie był to mój pierwszy pocałunek, oczywiście, że nie. Ale było w nim coś magicznego. Nigdy się tak nie czułam. W przerwie między pocałunkami chłopak szepnął.
– Nie wiem co to za uczucie, ale bardzo chce to sprawdzić. – jego głos był bardzo tajemniczy i przyciągał mnie jak magnez.
KONIEC CZĘŚCI 1

UWAGA WRACAM AKTYWNIE NA BLOGA. PRZECZYTAJCIE TO :)
Rozdział, krótki gdyż nie chce tego tak pisać. I nie chce zostawiać was bez wyjaśnienia więc w 10 minut napisałam to. Może niektórzy z was czytali mojego drugiego bloga
https://www.wattpad.com/myworks/42492398-anio%C5%82-z-kamienia  
Troszczę się o niego i sprawdzam wszystko wiele razy zanim coś dodam. Przeniosłam Lexi nie bez powodu, w jej życiu nastąpi wielka zmiana. Zamknęłam część pierwszą i otworze nową, nie zmianiam adresu bloga. Zmieni się szablon więc nie bądźcie zdziwieni. Zmienie też narracje gdyż lepiej mi pisać w trzecioosobowej. Rozdziały będą dłuższe i będą pojawiały się regularnie. To jest mój pierwszy blog, uczyłam się na nim pisać. Więc teraz chce wam pokazać czego się nauczyłam.Za tydzień pojawi się druga część. Tym razem naprawdę za tydzień. Jeśli ktoś miałby jakiekolwiek pytania czy to do nowej części, czy do tego jak będzie wyglądała to zapraszam tu http://ask.fm/JestemCzarodziejemm
Możecie mnie pytać o wszystko. Przy okazji, jeśli ktoś pomimo tylu przerw jeszcze to czyta to proszę o pozostawienie komentarza :)