Jestem ciekawa ile osób mnie czyta, więc miło by było gdyby każdy skomentował.
Chciałam też przeprosić, za 2 tygodniową nieobecność na początku roku, ale sprawdziany, szkoła, nie mogłam się wyrobić. No to chyba tyle, miłego czytania. Na dole rozdziału, będą wyjaśnienia, gdyby ktoś nie zrozumiał czegoś :)
To o czym od lat starałam się zapomnieć, nagle powróciło ze zdwojoną siłą. Słowa te lata temu wyryły się w mojej pamięci. Oszukiwałam sama siebie, starałam się żyć w przekonaniu, że to nie nastąpi, że mój los nie przesądzi się,w dniu siedemnastych urodzin. Lecz teraz, musiałam stanąć twarzą w twarz z prawdą.Mimowolnie opuściłam rękę, bezsilnie wpatrując się w napis. Demony dzielą się na kilka grup, każdego z nas siedemnaście lat po urodzeniu, czeka przydział. Nie wiem, właściwie jak się to dokładnie dzieje, obwiązywane jest to ścisłą tajemnica. Jak byłam mała i jeszcze nie zamykałam umysłu, przed tą informacją, wyobrażałam, sobie siebie stojącą w słupie ognia, wysokim na kilka metrów. Nie znam szczegółów, zresztą jak każdy. Powierzono nam tylko, ogólne informację, zmienić postać możemy tylko w obliczu wielkiego, zagrożenia i w tym jednym dniu, przez 24 godziny, musimy siedzieć 24h w zamknięciu bo jeszcze nie umiemy nad sobą panować i szkody byłyby nieodwracalne. Jak zawsze są jednak wyjątki, niektórzy, samą siłą umysłu potrafią się przemienić. Demona tenebrarum, lub inaczej mroku, pokrywa ciemna skóra, prawie niemożliwa do przebicia, jego paznokcie zamieniają się w długie szpony a jad wydobywający się z buzi jest śmiertelnie trujący. Nie jest to najlepsza, z możliwości, inne postacie są o wiele silniejsze. Na około 100 demonów tylko 3 zostaje przyjęta przez mrok. Słabość jest powodem do wstydu. Nie wyobrażam sobie co by się stało, gdybym została sługą ciemności. Inni pokładają we mnie tyle wiary, tak bardzo boje się ich zawieść, Gdy wypowiedziałam w głowie te słowa, szybko się skarciłam, ja się nie boję. Skrawki, podsłuchanych w dzieciństwie rozmów znów zalały mnie. Przemiana nie trwa długo, po mijającym zagrożeniu wracamy do swojej postaci, aż do następnego razu. Basilice, czyli w tłumaczeniu czarny opatrunek, z tego co nam wiadomo są najczęściej przybieraną postacią. Nie jes to jakimś szczególnym wyróżnieniem ale da się to znieść. Ich oczodoły są puste, choć nie mają gałek ocznych widzą wszystko, nie chodzi mi o jakiś pyłek kurzu czy coś w tym stylu, widzą aurę ludzi, ich zamiary i najgłębsze tajemnice, niestety tylko ludzi. Cinis, w głębi duch pragnęłam zostać nim, jak sama nazwa wskazuje demony Cinis zmieniają się w popiół, mogą wtargnąć w umysł każdego i sterować nim, ale zawsze jest jakiś haczyk, w głowie ofiary mogą zostać od pięciu do dziesięciu minut, zależy od ich umysłu. Pomimo tego, jest to bardzo przydatne, w czasie walki ta umiejętność może przesądzić o wszystkich. Dwie pozostałe grupy, są owiane grubym, płaszczem tajemnicy, informacje o nich są ściśle tajne. Doskonale znam łacinę, kilka lat temu, strasznie fascynowałam się starożytnymi językami demonów a łacina była jednym z nich. Nazwa, więc była mi dobrze znana ignis,czyli ogień zaś mali znaczy zło. Poczułam dreszcz podniecenia na myśl o tym ostatnim. Nigdy nie widziałam się z przemienionym, oko w oko, takie rzeczy zazwyczaj dzieją się na długich i poważnych bitwach. Ostatnia miała miejsce trzy lata temu, nigdy nie zgłębiałam się w jej historie, nikt nie mówił o niej chętnie, ponieśliśmy wiele strat.
Mogło by się wydawać wspaniale, stanę się niezwyciężona, lecz to ostatnie zdanie sprawiło, że wyrzuciłam z świadomości myśl o zmianie. Vos autem non vultis, to nie ty wybierasz. Poświęciłam wiele, miesięcy, żeby stać się tym kim jestem teraz. Nikt nie rodzi się zwycięzcą. Jestem silna, bo tak wybrałam, poświęciłam się, dokonałam tego zupełnie sama. Nie mogę oddać mojego życia w ręce losu, bo tak właściwie nie wiem kto decyduje. Przypadek czy coś większego. Przez tyle lat, wierzyłam, że jestem panią swojego, życia, ale jeśli tak nie jest, może moje życie od dawna jest przesądzone.
Szybko potrząsnęłam głową wybudzając się z transu w, którym tkwiłam od czasu zobaczenia słów. Przypomniałam sobie po co tu właściwie jestem, kilka dni kilka minut temu Erik powiedzieli się ze mną swoją tajemnicą. Zupełnie straciłam rachubę czasu. Wiedziałam tylko, że anioły chcą zabić Emmę. Musiałam z kimś porozmawiać, nikt bliski nie mógł mi pomóc, więc postanowiłam porozmawiać z kimś kto właściwie mnie nie zna. Ponownie podniosłam rękę, aby zapukać lecz zanim dotknęłam gładkiego drewna, ktoś z wewnątrz je otworzył.
-Alex. Powiedział, zaskoczony chłopak.
Jego brwi, utworzyły zakrzywiony łuk, usta lekko się otworzyły. Nie spodziewał się mnie.
Nie odpowiedziałam, bez namysłu wparowałam do pokoju. Musiałam, uważnie stawiać stopy, uważając, żeby się nie potknąć się o broń, rozwaloną we wszystkich kątach pokoju. W sumie, nie dziwiło mnie, że Jace trzyma w pokoju tyle, narzędzi walki. Wydaje się, zawsze gotowy do ataku.
W pomieszczeniu panował lekki pół mrok, szybko się rozjaśniło gdy blondyn zapalił światło. Wreszcie mogłam dostrzec wiele szczegółów. Przy ścianach ustawione były meble, przy zachodnim oknie stało duże, białe łóżko z metalowymi prętami. Na przeciwległej ścianie wisiał duży telewizor otoczony wielkimi czerwonymi pufami, szybko usiadłam na jedną z nich. W oczy rzucały się liczne obrazy, i rzeźby, mogłam spodziewać się po nim wielu, rzeczy ale musiałam, przyznać, że to mnie lekko zdziwiło.
-Coś się stało? Spytał spokojnie.
Prychnęłam, zdenerwowana. Chłopak usiadł na jednym z siedzeń, po czym wziął broń, leżącą nie daleko i delikatnie obracał ją w swoich długich palcach.
-Mogę ci zaufać? Wyrzuciłam z siebie, dręczące mnie pytanie.
Chłopak, spojrzał na mnie kompletnie nie rozumiejącym wzrokiem, który trał tylko chwilę. Już po sekundzie przybrał maskę, spokoju.
-Jeśli chciałbym dla ciebie dobrze, powiedział bym tak-W tym momencie się zawahał a ja poczułam jak gwałtownie czerwienieje z oburzenia. Czy właśnie mi powiedział, żebym zostawiła, go bo nie chce, żebym z nim porozmawiała? -Gdybym chciał dla ciebie źle, też powiedział bym tak....Więc to twój wybór czy mi zaufasz. Dodał niepewnie.
Po tym, zaczęłam rozważać, wszystkie za i przeciw. Właściwie go nie znam, więc czemu miała bym mu ufać. Ale właściwie, nigdy mnie nie zdradził, postanowiłam zaryzykować. Nie chciałam, walić prosto z mostu, że anioły chcą zabić moją najlepszą przyjaciółkę. Jace od dawna jest w radzie, musi, być dobrze poinformowany.
-Co wiesz o Emmie? Spytałam strasznie nerwowo.
-Nie więcej, niż ty. Jego mina, była spokojna, ale głos zdradzał, że strasznie zaniepokoił się tymi słowami.
-Aha. Mruknęłam, nie wiedząc co dalej z tym zrobić.
Chłopak wyprostował nogi i rozsiadł się wygodnie. Nie widziałam, już sztyletu w jego zgrabnych dłoniach, musiał go upuścić. Był tajemniczy, właściwie, nic o nim nie wiedziałam. Teraz albo nigdy, jest tylko jeden sposób, żeby się czegoś dowiedzieć, wystarczy zapytać. Chłopak otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, przerwałam mu.
Nigdy się nie dowiedziałam co chciał wtedy oznajmić.
-Jak właściwie się tu znalazłeś? Powiedziałam, wyraźnie akcentując każde słowo.
Rozmówca, momentalnie zesztywniał, widziałam dobrze, jego mięśnie napinające się pod białym
T-shirtem, z jego miny, można było wywnioskować, że głęboko się nad czymś zastanawia. Siedziałam cicho, dając mu czas do decyzji, czy mi o tym powiedzieć. Wiedziałam, że jeśli cokolwiek bym powiedziała, poszło by to na moją niekorzyść.
-Przed tym jak tu przyjechałem, mieszkałem w naszym, królestwie w Chicago.
To już wiedziałam, pani Jones powiedziała nam o tym, tego dnia w którym się pojawił. Kiwnęłam, ze zrozumieniem głową. Demony mają wiele, domów. Wielki obszar w lesie, otoczony murem wysokim na kilkanaście metrów, z naszymi domami, szkołami i innymi budynkami nazywamy królestwem. Zastanawiałam się czy chłopak chce coś jeszcze dodać. Siedział cicho, wpatrując się w jakiś obiekt za mną, Nerwowo, stukał palcami o swoją nogę. Po chwili, wrócił do opowieści.
-Znalazłem drogę do domu skrzydlatych.-Wziął, głęboki, wdech. Patrzył na mnie wzrokiem oczekującym zrozumienia.-Postąpiłem lekkomyślnie, idąc tam sam. Powinien komuś powiedzieć. Ale emocje, wzięły górę, nad rozsądkiem. Zaatakowałem jednego z nich, wtedy mnie ogłuszyli. Nie mogłem wrócić do domu, więc przywieźli mnie tutaj.
Wiedziałam, że nie jest mu łatwo zwierzać się z takiego sekretu. Dla demonów, nie była to ważna informacja, każdy wie gdzie anioły mają swoje miejsce. Ale Jace naraził się na wielkie niebezpieczeństwo. Odwaga jest nagradzana ale głupota już niekoniecznie. Blondyn, wydawał się dopiero teraz zdać sobie sprawę z tego co właśnie zrobił. Szybko poderwał się z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Chciałam wstać i podążyć za nim. Ale on nagle się odwrócił. Tyle emocji malowało się na jego twarzy, złość, oburzenie, smutek?
-Powiedz to komuś a nie żyjesz. Wycedził przez zaciśnięte zęby.
Po sekundzie nie było go już w pokoju. Siedziałam, sama na czerwonym pufie, Byłam pewna, że nikomu o tym nie powiem. Nie wiedziałam, jak utrzymam sekret przed Em, Nie miałam, zamiaru za nim iść, musiałam wrócić do pokoju. Choć szansa, na przeszukanie jego rzeczy, korciła mnie, postanowiłam nie grzebać tu.
Dobra, większość, napisałam na górze więc teraz to tłumaczenie. Jest kilka rodzai demonów, opisałam wygląd każdego z nich. W chwili wielkiego zagrożenia, przybierają ich postać. Palce zmieniają im się w szpony, dostają dodatkowe umiejętności. Teraz trochę tłumaczenia o co chodiz z tym popiołem, ich ciało w jednym momencie zmienia się w kupkę popiołu. Pozostaje im ich własna świadomość, z popiołu mogą formować różne formy (Pewnie większość nie zrozumiałą o co mi chodziło z sterować nim) Potrafią również wchodzić w umysł wroga,
Dla tych co mogli mieć pytania, czemu nie zmienili się w ,,Black Fire'' lub w ostatniej walce. Otóż tłumaczę, te walki nie były jakoś super ciężkie dla nich. Prowadzą tyle pomniejszych bitew, że mała walka nie jest w stanie obudzić w nich tego prawdziwego oblicza. Chciałam, już dawno o tym napisać, ale czekałam na rozdział w, który będę mogła to wcisnąć a sytuacja z Jace'em wydała mi się odpowiednia. W dniu 17 urodzin każdy demon, przybiera postać jednego demona. Sama jak to pisałam, nasunęło mi się pytanie ''Czemu nie wypuścić ich, żeby siali zniszczenie?''. Już tłumacze, pomimo tego, że oni są porywczy mają swój rozum, a pierwsze 24 godziny pop przyjęciu formy są tak nieprzewidywalni, że mogli by sprawić wszystkim wiele szkód.
Dobra, to chyba tyle wyjaśnień :)
Byłoby miło gdyby, każdy kto czyta mojego bloga skomentował to :)
Następny rozdział powinien pojaiwć się w przeciągu tygodnia.
-Co wiesz o Emmie? Spytałam strasznie nerwowo.
-Nie więcej, niż ty. Jego mina, była spokojna, ale głos zdradzał, że strasznie zaniepokoił się tymi słowami.
-Aha. Mruknęłam, nie wiedząc co dalej z tym zrobić.
Chłopak wyprostował nogi i rozsiadł się wygodnie. Nie widziałam, już sztyletu w jego zgrabnych dłoniach, musiał go upuścić. Był tajemniczy, właściwie, nic o nim nie wiedziałam. Teraz albo nigdy, jest tylko jeden sposób, żeby się czegoś dowiedzieć, wystarczy zapytać. Chłopak otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, przerwałam mu.
Nigdy się nie dowiedziałam co chciał wtedy oznajmić.
-Jak właściwie się tu znalazłeś? Powiedziałam, wyraźnie akcentując każde słowo.
Rozmówca, momentalnie zesztywniał, widziałam dobrze, jego mięśnie napinające się pod białym
T-shirtem, z jego miny, można było wywnioskować, że głęboko się nad czymś zastanawia. Siedziałam cicho, dając mu czas do decyzji, czy mi o tym powiedzieć. Wiedziałam, że jeśli cokolwiek bym powiedziała, poszło by to na moją niekorzyść.
-Przed tym jak tu przyjechałem, mieszkałem w naszym, królestwie w Chicago.
To już wiedziałam, pani Jones powiedziała nam o tym, tego dnia w którym się pojawił. Kiwnęłam, ze zrozumieniem głową. Demony mają wiele, domów. Wielki obszar w lesie, otoczony murem wysokim na kilkanaście metrów, z naszymi domami, szkołami i innymi budynkami nazywamy królestwem. Zastanawiałam się czy chłopak chce coś jeszcze dodać. Siedział cicho, wpatrując się w jakiś obiekt za mną, Nerwowo, stukał palcami o swoją nogę. Po chwili, wrócił do opowieści.
-Znalazłem drogę do domu skrzydlatych.-Wziął, głęboki, wdech. Patrzył na mnie wzrokiem oczekującym zrozumienia.-Postąpiłem lekkomyślnie, idąc tam sam. Powinien komuś powiedzieć. Ale emocje, wzięły górę, nad rozsądkiem. Zaatakowałem jednego z nich, wtedy mnie ogłuszyli. Nie mogłem wrócić do domu, więc przywieźli mnie tutaj.
Wiedziałam, że nie jest mu łatwo zwierzać się z takiego sekretu. Dla demonów, nie była to ważna informacja, każdy wie gdzie anioły mają swoje miejsce. Ale Jace naraził się na wielkie niebezpieczeństwo. Odwaga jest nagradzana ale głupota już niekoniecznie. Blondyn, wydawał się dopiero teraz zdać sobie sprawę z tego co właśnie zrobił. Szybko poderwał się z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Chciałam wstać i podążyć za nim. Ale on nagle się odwrócił. Tyle emocji malowało się na jego twarzy, złość, oburzenie, smutek?
-Powiedz to komuś a nie żyjesz. Wycedził przez zaciśnięte zęby.
Po sekundzie nie było go już w pokoju. Siedziałam, sama na czerwonym pufie, Byłam pewna, że nikomu o tym nie powiem. Nie wiedziałam, jak utrzymam sekret przed Em, Nie miałam, zamiaru za nim iść, musiałam wrócić do pokoju. Choć szansa, na przeszukanie jego rzeczy, korciła mnie, postanowiłam nie grzebać tu.
......
Siedziałam, w wielkim bujanym fotelu popijając kubek ciepłego napoju. W pokoju panowała, grobowa cisza, słychać było równomierne tykanie zegara. Zawsze się spóźnia, chociaż raz mogłaby przyjść na czas. Prychnęłam, oburzona. Zaczęłam przyglądać się uważnie swoim stopą, na których ubrane miałam wielkie futrzaste kapcie. Minęło już kilka dni, odkąd ostatni raz rozmawiałam z Jace'em, od tamtego pamiętnego spotkania nie odezwał się do mnie. Sama też, nie zaczynałam rozmowy, bo po co? Najgorsze jest uczucie, że okłamuje przyjaciółkę. Tak, jestem demonem, kłamanie nie sprawia mi problemu. Po prostu, zawsze to z Emmą miałam tajemnice, a nie przed nią. Wiatr zaczął gwiazdać, od kilku godzin zapowiadało się na porządna wihure. Pomimo ciemności panującej w pokoju, doskonale wiedziałam co gdzie leży. Byłam tu tyle razy. Idealny porządek, panował w każdej części pomieszczenia. Od razu widać było, że pokój należy do perfekcjonistki. Surowo urządzony, nie do końca oddawał charakter jego posiadaczki. Czekałam na nią już, dwadzieścia minut, ile można? Zdenerwowana wstałam, wprawiając fotel w ruch. Podeszłam do dużej komody, leżał na niej wisiorek z zegarkiem, stara pamiątka. Wskazówki, ledwo się ruszały, głębokie rysy widoczne były na szklanej szybce. Na mojej twarzy, mimowolnie zagościł uśmiech. Lubiłam stare, rzeczy a ta była dla mnie wyjątkowo cenna. Nosiłam ten zegarek gdy miałam dziesięć lat, nie rozstawałam się z nim na krok. Jednego dnia postanowiłam go jej dać, tak oto się tu znalazł. Mam tyle, rzeczy do załatwienia. Miałam się spotkać z przyjaciółmi, ale z tego chyba nici skoro ktoś nie umie przyjść na wyznaczoną godzinę. Zdenerwowana, teatralnie zrzuciłam włosami do tyłu, choć i tak wiedziałam, że nikt mnie nie widzi. Nie trzymałam, długo urazy do Erika. Już następnego dnia, było wszystko w porządku. Dobrze, wiedziałam, że na jego miejscu zachowała bym się podobnie, jeśli nie tak samo. Kliknięcie, w drzwiach przerwało moje rozmyślania. Po chwili drzwi się otworzyły, stanęła w nich tak długi wyczekiwana osoba.
-Wreszcie, przyszłaś. Powiedziałam czując, że na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech.
Dobra, większość, napisałam na górze więc teraz to tłumaczenie. Jest kilka rodzai demonów, opisałam wygląd każdego z nich. W chwili wielkiego zagrożenia, przybierają ich postać. Palce zmieniają im się w szpony, dostają dodatkowe umiejętności. Teraz trochę tłumaczenia o co chodiz z tym popiołem, ich ciało w jednym momencie zmienia się w kupkę popiołu. Pozostaje im ich własna świadomość, z popiołu mogą formować różne formy (Pewnie większość nie zrozumiałą o co mi chodziło z sterować nim) Potrafią również wchodzić w umysł wroga,
Dla tych co mogli mieć pytania, czemu nie zmienili się w ,,Black Fire'' lub w ostatniej walce. Otóż tłumaczę, te walki nie były jakoś super ciężkie dla nich. Prowadzą tyle pomniejszych bitew, że mała walka nie jest w stanie obudzić w nich tego prawdziwego oblicza. Chciałam, już dawno o tym napisać, ale czekałam na rozdział w, który będę mogła to wcisnąć a sytuacja z Jace'em wydała mi się odpowiednia. W dniu 17 urodzin każdy demon, przybiera postać jednego demona. Sama jak to pisałam, nasunęło mi się pytanie ''Czemu nie wypuścić ich, żeby siali zniszczenie?''. Już tłumacze, pomimo tego, że oni są porywczy mają swój rozum, a pierwsze 24 godziny pop przyjęciu formy są tak nieprzewidywalni, że mogli by sprawić wszystkim wiele szkód.
Dobra, to chyba tyle wyjaśnień :)
Byłoby miło gdyby, każdy kto czyta mojego bloga skomentował to :)
Następny rozdział powinien pojaiwć się w przeciągu tygodnia.