niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 22: Czy mogę żyć inaczej?

Zacznijmy od tego, że posty będą pojawiały się regularnie w soboty, no chyba, że coś mi wypadnie to piątek wieczór albo niedziela popołudnie :)

Miałam zdecydowanie zbyt dużo zmartwień. Wisiorek, zbliżająca się zmiana, Chris, Emma i anioły. Dlaczego nie mogłam być normalną nastolatką, dobra muszę zdefiniować pojęcie normalna. Przecież moja norma jest całkowitym przeciwieństwem normalności. Jeden spokojny dzień, czy ja naprawdę o tyle proszę? Dobro, zło?  Czy naprawdę to jest nam potrzebne. Rozumiem, odwieczna walka, musimy się nienawidzić ale czy to nas kiedyś nie wykończy? Ciemność nienawidzi światła, światło nienawidzi ciemności, zasada stara jak świat. Czasami zastanawiam się jakby to było żyć inaczej. czy dałoby mi to spokój i szczęście? Potem zdaje sobie sprawę, że nie umiałabym tak, żyć. Jestem maszyną do zabijania. Od dziecka uczę się walczyć, nienawidzić skrzydlatych. Takie jest moje przeznaczenie. I nie żałuję, robię to co robię z wyboru. Nie potrafiłabym, żyć inaczej, nawet bym nie chciała. Przecież tu jest mi dobrze, mogę być sobą mam wolną wole. Mogę robić to na co mam ochotę i nikogo to nie obchodzi. Przecież mam wybór, prawda? 

.....


          - Tu są. - Szepnęła, zdegustowana Emma. - Nigdy nie widziałam, żeby ze sobą kręcili.
To było dziwne, Marcus nie wydawał się nigdy specjalnie zainteresowany Katie. Ostatnio zaczęli spędzać, ze sobą niepokojąco dużo czasu. Katie zmieniała chłopaków jak rękawiczki, ale on zawsze wydawał się na to odporny. Znał jej prawdziwe obliczę, coś się tu nie zgadzało. Musieliśmy się dowiedzieć co. Od sprawy z naszyjnikiem trochę minęło, w królestwie panuję pozorny spokój. Nikt tak naprawdę nie wie, że akcja aniołów nie była zwykłym aktem buntu. Stało za tym coś więcej. Stałą za tym Emma. Jedyną osobą, która mogła mieć jakieś informację była również osobą, której z chęcią złamałabym szczękę. No ale cóż, ekstremalne czasy wymagają ekstremalnych środków. Nie miałam ochoty na rozmawianie z nią, razem z przyjaciółmi postanowiliśmy ją śledzić. Może uda nam się czegoś dowiedzieć. Katie szła z Marcusem w stronę lasu, co chwilę upewniali się czy nikt ich nie śledzi. Na szczęście my byliśmy sprytniejsi, nie daliśmy się przyłapać, no przynajmniej im...
– Cześć. – Szepnął Jace, tuż nad moim uchem. 
Nie miałam pojęcia, jak się tu znalazł. No cóż, chciałyśmy śledzić a same byłyśmy śledzone. Potargane włosy, delikatnie spadały na jego czoło. Wyglądał niesamowicie w wytartym podkoszulku i o rozmiar za dużych jeansach.
– A więc po co ich śledzimy? – Zapytał chłopak, udając niezmiernie zainteresowanego.
– Po pierwsze nie my, tylko ja i Lexi. Po drugie, zamknij się bo nas usłyszą. – Szepnęła rozirytowana Emma.
Czasami zdaje mi się, że jej zdenerwowany szept jest gorszy od krzyku nie jednego demona. Czarne włosy, kaskadami opadały na jej ramiona, gra światła sprawiła, że wyglądała jak bogini nocy, która rozzłoszczona wrzeszczy na swoich poddanych. Em, była idealna. Wyglądała jak 100% demon, do tego była bardzo silna, nie tylko fizycznie, również emocjonalnie. 
– Niestety. – Zaczął blondyn z głupim uśmieszkiem na twarzy który, bardzo mi się podobał, choć niechętnie to przyznałam. – Teraz będzie ich śledzić sama, bo ja z Alex idziemy do ,,Black Fire".
No przecież, nie mógł by przestać tak mnie nazywać. Ja po prostu od zawsze nienawidziłam swojego imienia i denerwowało mnie jak mnie ktoś tak nazywał. Czy on nie mógł tego zrozumieć. Emma otwierała usta żeby zaprzeczyć ale chłopak już pociągnął, mnie w drugą stronę. Ostatnią rzeczą jaką zauważyłam był tył czyjejś głowy. Ktoś nowy doszedł do Marcusa i Katie. Co dziwne, wydawała się tak znajoma. Te włosy zakręcające się przy uszach, ten charakterystyczny kolor gorzkiej czekolady z przebłyskami złota ma tylko jedna osoba. Wiedziałam co to oznacza, Chris wrócił. Tylko nie rozumiałam dlaczego poszedł się z nimi spotkać.
– Jace, muszę tam wrócić. Puść mnie.  Zaczęłam mu się wyrywać, lecz jego uścisk był silny.
– Uwierz mi, to jest najgorsza rzecz jaką możesz teraz zrobić. – Jego głos wydawał się zimny, a ja nie wiedziałam co się stało z tym szczęśliwym chłopakiem, którym był jeszcze dziesięć sekund temu. 
          Jace przyspieszył tempa, ciągnąc mnie za sobą, udało mi się poluźnić jego uchwyt. Po chwili szłam już sama, kilka kroków za nim. Nie rozumiałem gdzie zmierzamy. Droga wydeptana przez demony skończyła się już kilka metrów temu, to było jasne, że nie idziemy do klubu. Drzewa wokół nas stawały się coraz gęstsze aż całkowicie zasłoniły nam widok na "szkołę", budynek rady, i budynki mieszkalne. Promienie słońca przebijały się, przez koronę drzew, odbijając się od jeziora kilka metrów przed nami. Słychać było szum wody, który właściwie był przyjemny. Wszystkie ptaki cichły wraz z naszym zbliżeniem do nich. No cóż, taka nasza natura, zwierzęta nas nie lubią. Przynajmniej te, które może zobaczyć nawet ludzkie oko. 
– Jace, gdzie ty mnie do cholery ciągniesz? – Zapytałam rozdrażniona.
Miałam lepsze rzeczy, do roboty niż włóczenie się po lesie bez celu. Chłopak rozejrzał się, jakby chciał się upewnić, że nikt nas nie śledzi. Włożył ręce do kieszeni i spojrzał na mnie jakby czekał, że ja coś powiem. Cisza dłużyła się, nie zamierzałam jej przerywać. Skoro mnie tu przy prowadził, to chyba on powinien mi to wytłumaczyć. W końcu chłopak przerwał milczenie.
– Teraz masz okazję wszystko wytłumaczyć. Ty coś wiesz, coś czego nie mówisz mi czy radzie. –  Jego ton, już nie wydawał się taki chłodny ale nadal nie do końca przyjazny. W sumie, demony nigdy nie mówią do końca przyjaźnie, nawet do najbliższych.
Blondyn wiedział, że mam tajemnice. Każdy z nas je ma, ale moje....są mroczniejsze. Musiałam wybadać ile wie,czy chodzi mu o Chimerę, sprawę z Emmą i jej zaplanowaną śmiercią czy o błahostkę jak naszyjnik i Katie. Właściwie sprawa z Katie odpada, przecież nie zaciągnął by mnie do lasu, żeby się o to zapytać.
– Czemu myślisz, że coś ukrywam? – Odpowiedziałam wymijająco.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, jego wzrok wydawał się obojętny ale napięcie mięśni, mówiło, że się denerwował. Nie lubił, być źle poinformowany, musiał wiedzieć. Chciał mieć nad wszystkimi przewagę, której teraz nie miał. Działało to na moją korzyść.
– I tak mi to powiedz, nie możemy tego załatwić od razu?  Spytał podirytowany.
Chłopak był niecierpliwy a ja mogłam to wykorzystać. Tylko najpierw muśże się dowiedzieć co on wie.
– W sumie, mogę cię najpierw trochę pomęczyć.  Powiedziałam złośliwie i krzywy uśmiech zawitał na mojej twarzy.  Ty też wiesz coś o czym mi nie mówisz, dlaczego ja niby miałabym cię o wszystkim informować?
– Alex....Ostatnio i tak powiedziałem ci dużo.  Powiedział chłopak z nieskrywaną wrogością.
To prawda, ostatnio dużo się od niego dowiedziałam ale czułam, że to nie koniec historii, wiedziałam, że czegoś mi nie powiedział. Ominął jakiś bardzo ważny szczegół, zdaje się, że w najbliższym czasie go od niego nie wyciągnę. Chłopak po tamtym zdarzeniu unikał mnie tygodniami, nie gadaliśmy, omijaliśmy się na korytarzach jak gdyby nigdy nic. Aż do dzisiaj, gdy postanowił mnie "wyciągnąć do ,,Black Fire" " a tak naprawdę chciał zdobyć potrzebne mu informację. Dlaczego tam z nim stałam, tysiące myśli kłębiło mi się w głowie. Skoro on nie będzie nic mówił, ja też nie mam zamiaru.
           Odwróciłam się i ruszyłam w powrotnym kierunku. Moja orientacja w terenie była dosyć dobra, poza tym nie odeszliśmy daleko.
– Lexi, wróć! – Krzyknął za mną zdenerwowany.
Nie zamierzałam się cofać, szłam szybkim krokiem. Miałam nadzieje, że Emmie udało się coś dowiedzieć, dlaczego Chris był z Katie i co ona robiła z Marcusem. Gdy o tym myślałam, coś mi się przypomniało. Stanęłam jak wryta.
–Czekaj. –Zaczęłam niepewnie.  Ty wiedziałeś, że oni tam będą. Nie byłeś wcale zdziwiony, że mój brat był tam z nimi. Ty znasz prawdę, tylko mi jej nie mówisz.
Chłopak wydawał się zaskoczony, nic nie odpowiadał co było tylko dowodem, że dobrze myślę. No cóż, mogliśmy się przynajmniej wymieniać informacjami, choć nie wydaje mi się, żeby Jace był tego samego zdania co ja. Po chwili doszedł już, do siebie. Przybrał pseudo spokojną pozę i odpowiedział.
– Wcale nie jesteś taka głupia jak mówią. – Powiedział nonszalancko, po czym splótł ręce ze sobą. – Ale jeśli myślisz, że masz nade mną jakąkolwiek przewagę, to grubo się mylisz. – Dodał, nawet nie próbując ukryć wrogości.
Ciągle mnie zaskakiwał, jednego dnia wydawał się wręcz miły i gotowy udzielić pomocy, następnego zamknięty w sobie, unikający problemów, kolejnego aż kipiący złością. No cóż, chyba trafiłam na jego zły dzień. Postawiłam wszystko na jedną kartę.
– Myślisz, że nie wiem po co Katie mój naszyjnik? Skarbie, wiem więcej niż ci się wydaję.
– Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Zdziwiło mnie to, że mój głos nie zdradzał blefu. Po minie chłopaka, zauważyłam, że uwierzył, chociaż był pełen zdziwienia mieszanego ze strachem. Nawet nie próbował tego ukryć, mogłam czytać z jego twarzy jak z otwartej księgi.
– Nie możesz, to nie możliwe. – Wydukał zmieszany.
Ręką sięgnęłam po naszyjnik spoczywający spokojnie w zagłębienie mojej szyi, obróciłam go kilka razy w rękach. 
        Uśmiechnęłam się złośliwie, po czym odwróciłam się i odeszłam zostawiając go samego w środku lasu.


........

      Weszłam do budynku w, którym mieszkają wszystkie nadal uczące się demony. Nie znalazłam nigdzie Emmy, więc postanowiłam, że pójdę do Erika. W środku było pusto, skierowałam się w stronę schodów, Erik mieszka na trzecim piętrze. Gdy już tam dotarłam usłyszałam głosy. Ktoś się kłócił, zakręciłam w róg i to co dostrzegłam bardzo mnie zdziwiło. Ci dwaj mężczyźni, byli ostatnimi, których spodziewałam się zobaczyć. Mój brat i Jace.
          Chris przygniatał blondyna o ścianę, wyraźnie był zły. Coś się stało, postanowiłam podsłuchać o czym mówią. Miałam nadzieje, że mnie nie zauważą i uda mi się czegoś dowiedzieć. Przycisnęłam się do ściany i wstrzymałam oddech, chociaż to drugie było bezsensowne. Ale gdzieś w głębi wiedziałam, że mój brat jest na tyle czujny, że gdyby, zaczęła oddychać usłyszałby to. Chociaż był tak pochłonięty, "rozmową", że nie usłyszał jak podchodzę.
– Jeśli się czegoś dowie, może to być dla niej niebezpieczne. Jeśli spróbujesz jej powiedzieć, zabije Cię. –Wysyczał brunet przez zaciśnięte zęby po czym uderzył ręką tuż nad głową Jace'a, zostawiając w ścianie ślad wielkości dojrzałego jabłka.
Blondyn się zaśmiał, kompletnie go nie rozumiałam.  
– Spokojnie nic jej nie powiedziałem ale ona już skądś wie o naszyjniku. – Wytłumaczył spokojnym tonem.
Chris aż buzował wściekłością, był cały czerwony na twarzy a żyła na jego czole szybko pulsowała. 
– Uważasz, że to Katie jej powiedziała? – Spytał już całkiem spokojnie mój brat.
Puścił Jace'a i odszedł kilka kroków, po czym zaczął chodzić w kółko a ja wiedziałam, że był bardzo zestresowany.
– Raczej nie, jest głupia ale wie jakie mogło by to mieć konsekwencje.  Blondyn powiedział to jakby stwierdzał jakiś naukowy fakt.
Brunet się odwrócił i zmierzył towarzysza wzrokiem, przez chwile nic nie mówił, potem tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza.
– Myślisz, że Lexi naprawdę wie, że...  Zaczął niepewnym totem, Chris. Byłam pewna, że dowiedziałabym się wszystkiego gdyby nie to co stało się sekundę później.
    Ktoś mnie wołał, jego głos rozpoznałabym wszędzie, Erik. Nie mógł wiedzieć, że kogoś podsłuchuje, przecież oni byli schowani w ślepym korytarzu a ja stałam właściwie na widoku, przyciśnięta do ściany. Erik energicznie mi pomachał i podszedł do mnie żwawym krokiem. Miałam ochotę go udusić, miał okropne wyczucie czasu. Obróciłam się, żeby sprawdzić sytuacje. Obydwaj chłopcy patrzyli na mnie zaskoczonym wzrokiem, zauważyli mnie. Byli zdziwieni, że nie dostrzegli mnie szybciej i dali się podejść. Wiedziałam, że zastanawiają się ile usłyszałam, przynajmniej ja bym tak robiła na ich miejscu. Wszyscy staliśmy, jak wryci oprócz Erika, który nadal ich nie zauważył. Wystarczyłoby, żeby przesunął głowę o chociażby centymetr i już by ich dostrzegł. Dwóch demonów, w ślepym korytarzu gapiących się na nas. Pierwszy ruszył się Chris, wyszedł potrącając ramieniem stojącego obok chłopaka. Gdy brat mijał mnie usłyszałam ciche "Musimy pogadać, będę u ciebie o 19".

Przepraszam, że była taka długa przerwa. Teraz już się poprawie rozdziały będą co tydzień w sobotę :) Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze został. Korzystając z okazji zapraszam na mojego aska http://ask.fm/JestemCzarodziejemm Tutaj możecie zadawać pytania o bloga i nie tylko :) 

2 komentarze:

  1. Jejku, weszłam tu pierwszy raz i się zakochałam ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie powrót! Myślałam, że się nie doczekam, na szczęście nie straciłaś formy w pisaniu i rozdział jest świetny! <3 Nie zauważyłam błędów... i chyba tyle. Pisałaś kiedyś na http//:nowa-historia-zmierzchu.blogspot.com że chcesz żebym tam wróciła więc jestem i zapraszam na rozdział 1 :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń